Dolar trzyma się mocno i tak naprawdę scenariusz wzrostowy jest pewniejszy niż spadkowy.
Jednak wszystko zależy od Trumpa i formy amerykańskiej gospodarki.
Skoro Trump wygrał gospodarka amerykańska była w dobrej kondycji tylko na papierze.
Skoro ludzie głosowali na Trumpa to znaczy, że jest źle.
A jak jest źle trzeba będzie stymulować gospodarkę niskimi stopami procentowymi i osłabianiem swojej waluty.
Ma się to nijak do scenariusza mocnego dolara w 2025 roku.
Tak więc należy nadal obserwować kurs USDPLN. Na dzień dzisiejszy bariera 4 zł i niżej jest wsparciem.
Jeżeli nie spadniemy niżej to dolar może zmierzać do 4,70 czyli niepotwierdzonego przez algorytmy poziomu. Jeżeli zaś będzie coś w rodzaju QE to 3,60 jest kolejnym poziomem.
Nie ma więc obecnie cen, aby cokolwiek kupić lub sprzedać i w takich momentach należy poczekać, aby ograniczyć ryzyko.
Spółki technologiczne na Nasdaq mają się znakomicie.
Wzrost jest już jednak mocno niezdrowy i przyszły rok może wszystko zmienić, bowiem czas na jakieś 5000 pkt korekty do wsparcia zlokalizowanego w rejonie 17000 pkt.
Dlaczego kurs musi wrócić? Ponieważ każdy trend wzrostowy ma prędzej czy później konieczność zrealizowania zysków. Przecież ludzie nie będą trzymać zysków w nieskończoność, przyjdzie jakaś wiadomość i wszyscy rzucą się do wyprzedaży spółek, aby zabrać zarobioną gotówkę.
Przez rynek przejdzie zdrowa korekta i kurs może dalej rosnąć.
Drugim argumentem jest czas wzrostów. Im dłużej rośniemy tym bardziej chcemy zrealizować zyski, bo boimy się spadków kursu. Tak naprawdę gdyby nie ETF-y itp. instrumenty, które ludzie kupują z zamiarem trzymania kilka lat to już dawno kurs by się załamał. Można sobie natomiast dziś wyobrazić sytuację, gdzie napływ środków może powodować ciągłe wzrosty.
Nic nie trwa wiecznie i to trzeba pamiętać przed 2025 rokiem. Krzywa rentowności w USA przestała być odwrócona a za tym zawsze szły spadki.
Wiadomość o wchłonięciu Alior Banku w 2025 roku została dobrze odebrana przez inwestorów.
Kurs urósł ze 132 zł do 150 zł. W tym tygodniu jednak sentyment na rynku sprawia, że nie ma dalszych wzrostów.
Dwie rzeczy działają jednak na korzyść banku: plotki o dużej dywidendzie w 2025 oraz plotki o braku obniżek stóp procentowych w 2025.
Co się sprawdzi zobaczymy.
Cena powinna podążać jednak nadal na południe choć wzrosty powyżej 150 zł mogą zmienić sytuację.
Stanie się to jednak dopiero pewnie w 2025 roku.
Banki i ich ogromne zyski 2024 mogą cieszyć prezesów, ale nie obywateli, którzy zmagają się z hipotekami na 8%. To jest dramat, bo w Europie mamy kolejne obniżki i ledwo powyżej 3%, w Szwajcarii tną i może będą ujemne. I jak nadal chcecie mieć złotówkę zamiast Euro to warto się zastanowić. To tylko papier, którym się płaci. Nie ma już żadnego powiązania z surowcami.
Ja wolę płacić w Euro i mieć hipotekę na 4 a nie 8%.
Eldorado banków przeszkadza jednak developerom, bo kredytu 0% nie będzie. I to też dobrze.
Dopłaty państwa się skończą. Ceny spadną i ludzie ruszą na zakupy. Normalne i proste. Wystarczy nie sterować i dać popytowi i podaży działać.
Betonowe złoto już nie jest takie złote. Warto jednak szukać okazji, bo nic lepszego jeszcze nie ma.
Pekao warto rozważać do portfela, ale dobrze rozkładać pieniądze, bo spadki stóp procentowych będą zmniejszać jego zyski.
Duże spadki KGHM-u są związane z wyborem Trumpa na prezydenta.
Spowodowało to momentalne umocnienie dolara a za tym poszły taniejące surowce.
Na razie cena miedzi przestała spadać, ale po kilkunastu dniach wzrostu i dotarciu do pierwszego oporu znowu zaczęła zawracać na południe.
Inwestowanie w akcje KGHM-u jest ściśle związane z notowaniami tego surowca.
Chiny i każda dobra informacja o poprawie koniunktury sprawia, że akcje rosną, bo rynek spodziewa się większego popytu na miedź. Jednak Chiny podobno mają problem z dezinflacją.
Na wykresie KGHM mamy też lukę bessy co nie jest dobrym zwiastunem w najbliższym czasie, ale wiadomo jest, że ta luka będzie zamknięta więc chociaż cena sprzedaży jest znana.
Mamy też jednak luki hossy jeszcze nie pozamykane z poprzednich lat i to bardzo odległe od ceny 128 zł.
Warto więc ostrożnie podchodzić do zakupów i dobrze obserwować dolara oraz cenę miedzi. To najważniejsze wskaźniki do zarabiania na wahaniach kursu.
Akcje PGE przełamały linię trendu wzrostowego. Może to zapowiadać mocne spadki, ale jeszcze w grudniu może się wszystko zmienić, bo miesiąc jeszcze trwa.
Widać, że rząd jak i większość krajów oraz cała Unia Europejska ma problem z przestawieniem się na zielony prąd. Nie można być bowiem ekologicznym, gdy inne kraje na świecie nie są zielone i nie muszą.
Nie ma żadnej umowy światowej o ograniczaniu CO2 więc Chiny i USA otwierają i nadal korzystają z kopalni węglowych. W Polsce wkrótce 2 kopalnie mają być zamknięte. Donald Trump oczywiście popiera OZE, ale bez przesady skoro Chiny dalej używają węgla.
Chyba wreszcie ktoś pójdzie po rozum do głowy, że należy odchodzić od węgla, ale stopniowo.
Jeśli nie to gospodarka nie wytrzyma i miejsca pracy przeniosą się tam gdzie jest normalnie.
PGE jak i wszystkie spółki energetyczne są wciąż zależne od węgla i od rządu. Na razie widać, że luka w rejonie 6 zł została zamknięta po długim okresie, ale jak zawsze kurs dotarł tam gdzie trzeba.
Ponieważ jest to ostatni bastion obronny( wsparcie) to jest jeszcze szansa, że kurs akcji się odbije.
Jeżeli nie będzie popytu to będziemy zmierzać do 4,60 lub nawet 2,60 zł.
Warto więc podążać zgodnie z trendem i nie inwestować wszystkich pieniędzy w jednej transzy.
W dzisiejszym artykule opowiem o spółdzielni energetycznej, jak i możliwości sprzedaży energii przez ten podmiot.
W maju 2019 roku UE w pakiecie „Czysta energia dla wszystkich Europejczyków” wprowadziła dwie koncepcje: „obywatelskich wspólnot energetycznych” oraz „wspólnot energetycznych opartych na energii odnawialnej”. Zgodnie z zapisami pakietu obywatele i wspólnoty energetyczne w całej Unii mogą w łatwiejszy sposób inwestować w odnawialne źródła energii. Prawa obywateli do produkcji, konsumpcji, sprzedaży i magazynowania energii są jasno określone w prawodawstwie unijnym, a konkretnie w dyrektywie Red II.
W myśl dyrektywy do końca czerwca 2021 roku wszystkie kraje członkowskie są zobowiązane zapewnić atrakcyjne warunki rozwoju wspólnotom energetycznym opartych na OZE.
Określenie spółdzielnia energetyczna odnosi się do modelu organizacyjno-biznesowego, w którym obywatele wspólnie inicjują, finansują i realizują projekty związane z produkcją, sprzedażą, magazynowaniem i dystrybucją energii elektrycznej lub/i ciepła ze źródeł odnawialnych, a także angażują się w przedsięwzięcia związane z poprawą efektywności energetycznej czy rozwojem elektromobilności. Zwykle są to lokalne inicjatywy non-profit nastawione na zapewnienie swoim członkom samowystarczalności energetycznej, poprawę jakości powietrza w regionie i powstanie nowych, lokalnych miejsc pracy.
Istnieje możliwość wygenerowania przez spółdzielnię zysku np. poprzez sprzedaż nadwyżek wyprodukowanej energii, ale zwykle jest on reinwestowany w kolejne projekty lub przeznaczany na rozwój lokalny, programy edukacyjne czy solidarnościowe. Możliwy jest także zwrot nakładów poniesionych na inwestycję oraz inne korzyści finansowe dla członków, o ile nie są one głównym celem funkcjonowania spółdzielni.
Spółdzielnia energetyczna to forma, której podstawą jest zrzeszenie lokalnego społeczeństwa, jednostek samorządu terytorialnego lub działających na tym obszarze przedsiębiorców w celu budowy nowych lub łączenia ze sobą już istniejących instalacji odnawialnych źródeł energii, wykorzystujących lokalnie dostępne sieci energetyczne.
Spółdzielnie Energetyczne będą odgrywać kluczową rolę w transformacji energetycznej, promując zrównoważony rozwój, wzrost udziału energii odnawialnej oraz wzmacnianie społeczności lokalnych. W Unii Europejskiej działa już ponad 9 tysięcy Wspólnot Energetycznych.
Istnieje kilka reguł, według których funkcjonuje większość europejskich spółdzielni. Najważniejsze jest otwarte i dobrowolne uczestnictwo; każdy, czy to osoba fizyczna czy prawna (np. małe i średnie przedsiębiorstwa, władze lokalne, organizacje społeczne), może przystąpić do spółdzielni, o ile zgodzi się przyjąć na siebie obowiązki wynikające z członkostwa. Głównym wymogiem jest kupno udziałów, co czyni członka współwłaścicielem lokalnych projektów OZE i uprawnia do czerpania związanych z tym korzyści. Ze względu na swój prospołeczny charakter spółdzielnie są otwarte także dla osób zagrożonych wykluczeniem ekonomicznym i pozwalają im na korzystanie z tańszej energii, nawet jeśli nie są one inwestorami. Zasada dobrowolności to możliwość swobodnego opuszczenia wspólnoty energetycznej.
Drugą regułą jest demokratyczne zarządzanie – każdy członek ma jeden głos w sprawach kierunków rozwoju spółdzielni, realizacji nowych inwestycji czy ustalenia ceny sprzedaży wyprodukowanej energii. Ponadto spółdzielnia jest autonomiczna i niezależna. co oznacza, że wspólnota może być kontrolowana jedynie przez swoich własnych członków i udziałowców. Wszystkie te zasady odnoszą się nie tylko do energii elektrycznej, ale także do ogrzewania i chłodzenia.
UE wymaga, by państwa członkowskie w krajowym prawodawstwie zapewniły rozróżnienie wspólnot energetycznych w ogólnym ujęciu oraz wspólnot opartych o OZE. Definicja tych drugich jest węższa i posiada zdecydowanie więcej ograniczeń – wspólnoty te mogą angażować się wyłącznie w działalność dotyczącą OZE, wymagają kontroli sprawowanej lokalnie oraz mają bardziej surowe zasady organizacyjne w zakresie kwalifikowania członków, demokratycznego podejmowania decyzji oraz równego i niedyskryminującego traktowania jej członków. Obostrzenia te są pewnym utrudnieniem, ale jednocześnie gwarantują wszystkim członkom wspólnoty OZE większy wpływ i kontrolę nad funkcjonowaniem wspólnoty i w pełni demokratyczny model decydowania o jej działalności.
Naturalnymi partnerami wspólnot energetycznych OZE w Polsce powinny być władze lokalne. Zrzeszenia wspólnot energetycznych zalecają, by państwa ustanowiły odpowiednie regulacje prawne dla lokalnych władz (np. uprawnienie do uczestnictwa we wspólnotach, uprawnienie do planowania i przewodzenia ich powstawaniu, odpowiednie przepisy o zamówieniach publicznych). Powinno też zostać zapewnione finansowanie, działania informacyjne oraz szkolenia dla organów publicznych np. w zakresie sporządzania ekspertyz technicznych dla projektów z zakresu OZE i efektywności energetycznej, czy informacji nt. dostępnych funduszy publicznych, które mogłyby wspierać ich lokalne projekty.
Modele działania spółdzielni bywają różne – od czysto biznesowych przedsięwzięć sprzedających całość prądu do sieci w ramach państwowych, wieloletnich taryf gwarantowanych, przez formy lokaty kapitału przynoszących rocznie od 8 do 15 proc. zysku ze sprzedaży taniego (nieobciążonego opłatami dystrybucyjnymi) zielonego prądu lokalnym odbiorcom, po czysto społeczne instalacje, w których członkowie produkują tani prąd wyłącznie na własne potrzeby.
Kluczowe warunki jakie musi spełniać Spółdzielnia Energetyczna:
– prowadzić działalność na obszarze gminy wiejskiej lub wiejsko-miejskiej na obszarze do 3 gmin sąsiadujących ze sobą,
– liczba członków spółdzielni od 3 maksymalnie do 1000,
– łączna moc zainstalowania wszystkich źródeł odnawialnych nie może być większa niż 10MW
– spółdzielnia musi pokrywać w ciągu roku min 40% (od 2026 roku będzie to 70%) potrzeb własnych i członków spółdzielni zużycia energii
Celem Spółdzielni jest wytwarzanie energii elektrycznej z odnawialnych źródeł energii na rzecz swoich członków, oraz organizowanie dostawy i odbioru energii elektrycznej między członkami Spółdzielni co pozwoli na ograniczenie kosztów związanych z zakupem energii elektrycznej na
rzecz swoich członków oraz pozwoli na zwiększenie przychodów swoich członków ze sprzedaży wyprodukowanej energii elektrycznej z odnawialnych źródeł energii. Dodatkowym celem jest zwiększenie ochrony lokalnego środowiska i zwiększenie poziomu świadomości o ochronie środowiska lokalnego społeczeństwa.
Korzyści zawiązania Spółdzielni.
Formuła spółdzielni pozwala w łatwy sposób transportować energię elektryczną do spółdzielców. Poszczególne obiekty mogą znajdować się wiele kilometrów od siebie — kilka lub kilkadziesiąt kilometrów — a prąd będzie przesyłany za pośrednictwem sieci elektroenergetycznych i to bez ponoszenia kosztów zmiennych dystrybucji. Spółdzielcy nie muszą więc budować własnych połączeń przesyłowych, a sama spółdzielnia może przecież działać na terenie trzech sąsiadujących ze sobą gmin. Często to duży obszar.
Uczestnictwo w spółdzielni energetycznej może być dla nich bardzo korzystne. Sami ustalają sobie cenę energii elektrycznej — i to w wieloletniej perspektywie. W ubiegłym roku mieliśmy do czynienia z sytuacjami, w których prąd był niebotycznie drogi. Występowały w dodatku trudności, by go zakupić. Dużą zaletą spółdzielni energetycznej jest to, że jej członkowie wspólnie decydują o tym, ile będzie ich kosztować energia. Oczywiście musi to opierać się na rachunku ekonomicznym, czyli uwzględniać m.in. poniesione koszty inwestycyjne, czy też zaciągnięte kredyty. Są jednak również upusty oraz dotacje, z których spółdzielcy mogą korzystać.
Co szczególnie istotne, spółdzielnię mogą współtworzyć zarówno indywidualne osoby, jak i przedsiębiorstwa, czy też jednostki samorządu terytorialnego. Mamy więc możliwość łączenia interesów wielu podmiotów, za pośrednictwem spółdzielni energetycznej.
Członkostwo w spółdzielni energetycznej daje spółdzielcom bezpieczeństwo energetyczne. W spółdzielni musi być co najmniej jedno źródło OZE o mocy nie większej niż 10 MW. Pozostałych 999 członków może być wyłącznie odbiorcami energii.
Jeżeli moc źródła wystarczy na pokrycie więcej niż 70 proc. rocznego zapotrzebowania na energię, to członkowie spółdzielni mogą proponować przystąpienie do niej kolejnym podmiotom pod warunkiem zaakceptowania statutu i zasad rozliczeń, jakie będą obowiązywały w spółdzielni.
Dla spółdzielni energetycznych przewidziano szereg zachęt. Po pierwsze nie nalicza się i nie pobiera: opłaty OZE, o której mowa w art. 95 ust. 1. ustawy o odnawialnych źródłach energii, a także opłat:
Po drugie, nie ma obowiązku umarzania zielonych certyfikatów. Po trzecie, dużą zaletą jest zwolnienie spółdzielni energetycznych ze wspomnianych już opłat przesyłowych. Nie trzeba więc ponosić kosztów związanych z przesyłem prądu między jednostkami wytwórczymi, np. instalacjami fotowoltaicznymi czy biogazownią, a poszczególnymi spółdzielcami.
Brak opłat przesyłowych w tym przypadku oznacza duże oszczędności, rzędu nawet 30-40 procent. W przypadku indywidualnych prosumentów, czy też zwyczajnych konsumentów energii elektrycznej, takie opłaty są ponoszone.
Oczywiście są również ograniczenia. Spółdzielnia nie może sprzedawać energii elektrycznej na zewnątrz. Produkowany w ramach spółdzielni prąd pozostaje wyłącznie do dyspozycji jej członków, którzy o zasadach jej podziału decydują na walnym zgromadzeniu. Energia elektryczna, która nie zostanie wykorzystana na bieżąco, trafia natomiast do sieci. Zostaje ona później odebrana przez spółdzielnię, gdy zapotrzebowanie jest większe niż produkcja w źródłach, jednak tylko w zakresie 60 procent.
Nie ma również obowiązku umarzania certyfikatów, czyli świadectw pochodzenia energii elektrycznej, przede wszystkim tzw. zielonych certyfikatów. Certyfikaty są produktem będącym w obrocie na Towarowej Giełdzie Energii. Ich cena jest zmienna, ale można przyjąć, że w cenie energii oferowanej przez sprzedawców na rynku jest to ok. 50-60 zł/MWh (przy łącznej cenie na poziomie 800 zł/MWh).
Jak widać z powyższego artykułu Spółdzielnie Energetyczne mają prawo bytu i rozwoju na polskim rynku energii odnawialnej. Jeżeli przepisy będą pomagały, jak również realnie będzie można otrzymać dotacje na budowę nowych OZE Spółdzielnie Energetyczne staną się bardzo popularne w Polsce. Na dzień dzisiejszy jest ich znikoma ilość porównując Niemcy 1000 spółdzielni czy Danię 2500 spółdzielni.
Wygrana Donalda Trumpa wzmocniła dolara i widać, że jest moc do dalszych spadków na najpopularniejszej parze walutowej świata.
Poziom 1,05 wydaje się być w zasięgu kilku dni i jego przełamanie zmieni trend na spadkowy z zasięgiem poniżej parytetu.
Pamiętać jednak trzeba, że jest to pierwszy tydzień po wyborach i mogą to być jeszcze fałszywe ruchy wynikające z pozycjonowania się największych graczy pod najbliższe decyzje Trumpa.
Jak wiadomo gospodarka będzie na pierwszym miejscu a co za tym idzie już są rozgrywane cła i stąd drogi dolar i tanie surowce.
Zielony porządek prawdopodobnie do kosza a szczyt klimatyczny przed nami. Za to można lubić Trumpa, nie ma mowy o wyłączaniu kopalni i atomu w USA podczas korzystania z tego rozwiązania przez Chiny.
Zielona rewolucja w Europie wydaje się być zagrożona. Zobaczymy czy na szczycie zapadną jakieś decyzje.
Dolar ma szansę jeszcze potężnie się umocnić a zatem złoto będzie spadać a bitcoin właśnie robi nowe ATH. Czy będzie to nowy trend nie wiadomo, bo trzeba brać pod uwagę shortowanie tej euforii w najbliższym czasie.
Jedno jest pewne wraca zmienność i będzie się utrzymywać do momentu jak nie zapadną najważniejsze decyzje w USA( Ukraina, migracja, energetyka, Palestyna, Iran itp.)
Droga do 0,95 i niżej jest otwarta, ale jeszcze 1,06-1,05 będzie w grze.
Akcje Dino zyskały ponad 14% na ostatniej sesji zamykając jednocześnie lukę bessy z lipca.
Dalsze lepsze wyniki r/r a może po prostu nikt nie gra na spadek ceny akcji.
Faktem jest, że ostatnia luka do zamknięcia jest na poziomie 450 zł.
Przed nami jednak jeszcze cały listopad i dopiero zamknięcie świecy MN powie czy trend który wyglądał na zmieniony okaże się być nadal wzrostowy.
Dino dalej otwiera sklepy i mimo delikatnych problemów z urzędami dalej idzie to zgodnie z planem.
Potencjał naszego kraju jest nadal duży, bo mamy wciąż dwa razy mniej mieszkańców niż np. Niemcy.
Koszty pracownicze rosną jak podają sklepy, ale nie można tutaj aż tak bardzo wierzyć w bajki.
W sklepie jest zazwyczaj 1-2 kasjerów, nie ma natomiast żadnych stoisk samoobsługowych – może to przyszłość. W biedronce i lidlu już na tyle dopracowano kasy, że korzystanie z nich stało się dużo wygodniejsze szczególnie ze względu na kontrolę nad cenami, bowiem wielokrotnie na kasie zwykłej były złe ceny a mówił nam to dopiero paragon. Drugim argumentem jest oszczędność czasu. Żabka zazwyczaj ma 1 stanowisko samoobsługowe i jest to bardzo wygodne.
Aby zrozumieć dlaczego trend nie jest już spadkowy należy nauczyć się łączenia świec. Bez tego nigdy nie będziemy rozumieć kierunku w którym należy podążać. Trend na DINO wyjaśni się na koniec miesiąca.
Kto mówi prawdę w Orlenie? Obecny prezes czy poprzedni?
Otóż nikt tego nie wie. Koszty Olefiny III wzrosły do 50mld? Czy to możliwe, że ktoś był tak głupi, że nie potrafił oszacować kosztów lub ewentualnych zysków w przyszłości? Nie chce się w to wierzyć, ale patrząc na skalę afer w PiS jest to możliwe. Trzeba pamiętać, że opozycja też swoje robiła:)
Skupmy się więc na kursie a nie polityce, bo tak jak giełda nie zmienia się od lat.
Fakty są takie, że cena akcji Orlenu najczęściej oscylowała przez poprzednie lata między 50 a 70 zł.
Tak więc jak dziś się ktoś zastanawia czy warto kupić firmę, która płaci co roku dobre dywidendy i jest dzisiaj w cenie atrakcyjnej jeśli spojrzymy na historię to trzeba odpowiedzieć, że kupujemy a nie się zastanawiamy.
Można lubić Orlen lub nie, ale i tak prędzej czy później wyląduje się na jego stacji. p.s żurek na orlenie na S7 jest znakomity:D
Tegoroczna dywidenda będzie 20 grudnia więc jeszcze trochę poczekamy, ale dziś jest do zarobienia około 30% na kursie akcji.
Są dwie luki do zamknięcia, a brak mrożenia cen energii powinien spowodować wzrost zysków.
Politycznie zawsze może się coś zdarzyć, ale tak jest z każdą polską spółką i jak się inwestuje na GPW to idzie się przyzwyczaić.
Rekomendacje analityków? 90 i 105 zł. Czas pokaże.
Wyprzedanie rynku na oscylatorze stochastycznym na wykresie MN skłania do sprawdzenia historii.
Ostatnie rewelacje o krótkich pozycjach na JSW rozbudziły apetyt inwestorów na 1000% zysku.
Jak widać jednak na razie kurs powoli pnie się do góry.
Takie wzrosty będą prawdopodobnie długotrwałe, bo Ci co pożyczyli akcje będą chcieli je odkupować jak najtaniej a większość inwestorów nie ma konta na X więc o shortach nie ma pojęcia.
Kurs prawdopodobnie nie spadnie już niżej 25 zł a rekomendacje analityka po 7 zł można włożyć między bajki. Swoją drogą analitycy tacy narażają się ludziom i muszą się spodziewać pozwów, ale widocznie się ich nie boją.
Wczoraj odnośnie shortów jakiś fundusz się „pomylił” i zaraportował do KNF pozycje krótkie, których nie było. Cały rynek śmieje się dziś z nieudolności nadzoru, który powinien stać na straży inwestorów, ale niestety jest zupełnie odwrotnie.
Tak więc uczcie się i edukujcie, bo nikt za Was tego nie zrobi – nikt nie zadba o Wasze pieniądze lepiej niż Wy sami!
Czy będzie short squeeze na akcjach – tego nie wie nikt, ale pewnie warto na to czekać.
Trzeba też być gotowym na ryzyko upadku firmy więc nie wkładajcie tam wszystkich środków, bo ktoś twierdzi, że będzie tam 1000% zysku. Dywersyfikacja to podstawa.
Najbliższe poziomy oporu to około 35 zł, ale jeżeli odkupywanie akcji zacznie się na dobre to będzie to kwestia kilku lub jednego dnia. Następnie mamy 50 i 70 zł albo i wyżej.
Czas pokaże, a tani dolar będzie wspierał surowce jeszcze przez pewien czas.
Ewentualne obniżki stóp w Polsce w marcu 2025 także osłabią złotówkę.
Nowe szczyty na indeksie S&P500 po wygranej Donalda Trumpa i euforii związanej z oczekiwaniami na wzmacnianie gospodarki.
Mamy już wszystko rozstrzygnięte w tym roku. Obniżka stóp o 0,25 pkt. Nowy( stary) prezydent.
Skoro było tak dobrze wg statystyk i giełdy w USA to dlaczego ludzie mówią, że było źle i wybrali Trumpa.
Oby się nie okazało, że jednak tak dobrze nie będzie, bo należy pamiętać, że czas spadków po pierwszych obniżkach stóp się zbliża więc trzeba być ostrożnym. Może jednak spadki nadejdą dopiero w przyszłym roku. Kto chciałby, aby Święty Mikołaj nie dowiózł prezentów w postaci premii w tym roku:D
Indeks osiągnął nowe ATH i jak wiadomo czas powrotu do 4800 zbliża się nieubłaganie. Rynek nie zmienia się od lat a nowe szczyty na euforii są idealną okazją do zawierania pozycji krótkich.
Należy być bardzo ostrożnym z kupowaniem a zalecana jest realizacja zysków.
Trzeba też brać pod uwagę, że cały listopad przed nami. Możliwe, że spadki zaczną się już za tydzień, ale równie dobrze może być bańka do końca listopada lub grudnia. Już nie takie rzeczy rynek widział, ale zawsze później następuje otrzeźwienie.
Jeżeli przyszły tydzień zakończymy na 5900 to może być koniec wzrostów, ale póki co należy czekać i obserwować co się zadzieje.
Liczne decyzje i nominacja to dopiero przyszły rok.
W tym artykule zajmę się tematem sprzedaży energii z farm fotowoltaicznych.
Będą tutaj zawarte dwa rozliczenia:
– system aukcyjny
– sprzedaż energii na giełdzie
Przez ostatnie kilka lat dla wytwórców energii – farmy fotowoltaiczne i inne odnawialne źródła energii popularny był udział w aukcjach Państwowych URE. Na czym to polegało?
Energia z farm fotowoltaicznych może być sprzedawana w systemie aukcyjnym, czyli na aukcjach Energii Odnawialnej prowadzonej przez Urząd Regulacji Energetyki. W taki sposób przystępuje do licytacji każdy wytwórca energii odnawialnej, który posiada koncesję, a wygrywa ten, kto zaoferuje najkorzystniejszą cenę.
Osoby odpowiedzialne za projekty w zakresie energii słonecznej lub lądowe projekty w zakresie energii wiatrowej, które są już wstępnie zaplanowane i gotowe do rozpoczęcia budowy, mogą wziąć udział w aukcji w celu uzyskania dofinansowania w formie dotacji inwestycyjnej na rozbudowę projektów OZE, przy spełnieniu następujących warunków:
– należy posiadać certyfikat uprawniający do udziału w aukcji.
Należy wpłacić zabezpieczenie w wysokości 60 zł za każdy planowany kilowat lub udzielić porównywalnej gwarancji zabezpieczenia bankowego.
Aby uzyskać certyfikat uprawniający do udziału w aukcji, osoby zarządzające projektem muszą spełnić szereg warunków wstępnych:
– uzgodniono przyłączenie planowanego projektu do sieci lub zawarto list intencyjny w sprawie przyłączenia do sieci
– projekt posiada ostateczne, niepodlegające zaskarżeniu pozwolenie na budowę
– projekt ma ostateczną, niepodlegającą zaskarżeniu ocenę wpływu na środowisko
– projekt jest zgodny z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego
– dostępny jest wiążący plan budowy dla projektu budowlanego
Dokumenty, które należy złożyć, muszą być ważne przez co najmniej 6 miesięcy; zezwolenia na udział w aukcjach udziela Prezes URE w terminie 30 dni. Każde wydane pozwolenie na udział pozostaje ważne przez rok od daty jego wydania.
Instalacje produkujące energię elektryczną, które chcą uczestniczyć w aukcjach, muszą być nowocześnie wyposażone technicznie. W przypadku turbin wiatrowych instalacja nie może być starsza niż 33 miesiące, instalacje fotowoltaiczne nie mogą być starsze niż 24 miesiące, a morskie turbiny wiatrowe nie mogą przekroczyć maksymalnego wieku 72 miesięcy.
Uruchomienie instalacji wytwarzających energię elektryczną po przyznaniu dopłaty podlega terminom, które zależą od źródła energii i których muszą przestrzegać producenci energii elektrycznej. W tych terminach elektrownie muszą być zdolne do wytworzenia co najmniej 85 procent dotowanych obiecanych ilości energii. Jeśli tego nie zrobią, zostanie nałożona kara w wysokości 50 procent dopłaty za zainstalowaną MWh – przy czym operator instalacji musi być w stanie wyraźnie udowodnić, że jest odpowiedzialny za to opóźnienie. (Dotyczy to jednak tylko tych producentów energii elektrycznej, którym udało się sprzedać energię elektryczną po raz pierwszy w wyznaczonym w tym celu okresie.)
Co do zasady, ustawa o OZE przewiduje 36-miesięczny okres rozruchu – ale każde źródło energii ma swoje własne terminy. Tak więc lądowe turbiny wiatrowe muszą być w stanie produkować energię elektryczną 33 miesiące po otrzymaniu dopłaty, instalacje fotowoltaiczne – 24 miesiące po otrzymaniu dopłaty, a morskie turbiny wiatrowe – 72 miesiące po otrzymaniu dopłaty.
Aby wziąć udział w aukcji, projekty budowlane dotyczące systemów energii odnawialnej muszą wykazać się wiążącą umową o przyłączenie swojego projektu do sieci. Te umowy o przyłączenie do sieci mają zazwyczaj dwuletni okres obowiązywania, w którym operator sieci gwarantuje przyłączenie systemu na uzgodnionych warunkach. Po upływie maksymalnie czterech lat od zawarcia umowy pierwsza energia elektryczna musi przepływać przez podłączenie do sieci – jeżeli termin ten nie zostanie dotrzymany, operator sieci może jednostronnie rozwiązać umowę.W praktyce jednak odbywa się to dość korzystnie poprzez zawieranie umów uzupełniających do umów o przyłączenie do sieci, na co zezwala polskie prawo energetyczne. Te dodatkowe umowy pozwalają na przedłużenie okresu trwania umowy o przyłączenie do sieci poza rzeczywisty maksymalny okres obowiązywania. W takich przypadkach mogą jednak wystąpić konflikty z terminami oddania do eksploatacji przez URE po przyznaniu dopłaty w ramach aukcji.
Trzydzieści dni przed dniem aukcji, Prezes URE ustala datę i godzinę aukcji danego źródła energii. Oferty mogą być składane od momentu otwarcia do ogłoszonego terminu i muszą zawierać ilość energii elektrycznej oferowanej w MWh, jak również cenę podaną w ofercie za MWh.
Podobnie jak w ramach klasyfikacji w zakresie Merit-Order, najniższa oferowana cena otrzymuje dofinansowanie za megawatogodzinę. Oferty są wspierane do momentu wyczerpania ogłoszonego wolumenu aukcji. Jeżeli wolumen aukcji zostanie wyczerpany bądź dwóch lub więcej uczestników zaproponuje tę samą cenę za MWh, decydujące znaczenie ma kolejność składania ofert – kto pierwszy złoży ofertę, ten otrzyma dopłatę.
Po zakończeniu aukcji, to znaczy w terminie wcześniej ogłoszonym przez Prezesa URE, organ regulacyjny publikuje wyniki aukcji na swojej stronie internetowej. Zwycięzcy aukcji, minimalne i maksymalne oferty, jak również całkowity wolumen aukcji oraz jej cena zostaną opublikowane.
Od 2018 r. instalacje są dofinansowywane przez okres 15 lat w ustalonej na aukcji sumie na 1 MWh, jednak nie dłużej niż do 31 grudnia 2035 r. „Saldo ujemne” wypłacane jest przez państwowego Zarządcy Rozliczeń S.A..
Sama dopłata jest realizowana poprzez wypłatę tzw. „ujemnego salda”: Jest to różnica między ceną sprzedaży netto energii elektrycznej wytworzonej przez instalację a kwotą dotacji otrzymanej na aukcji. Dzięki temu mechanizmowi przychód pozostaje przez cały czas stały i jest zgodny z kwotą dotacji, którą producent energii elektrycznej otrzymał na aukcji URE.
W ślad za uzgodnionym z Ministrem Klimatu i Środowiska harmonogramem tegorocznych aukcji na sprzedaż energii elektrycznej ze źródeł odnawialnych, sesje aukcyjne rozpoczną się w poniedziałek 9 grudnia i zakończą we wtorek 17 grudnia 2024 roku. W ramach siedmiu zaplanowanych aukcji na sprzedaż trafi łącznie 44,6 TWh zielonej energii o maksymalnej wartości nieco ponad 17 miliardów złotych.
Sesje, przeznaczone dla najbardziej popularnych źródeł odnawialnych, czyli fotowoltaiki i wiatraków, odbędą się w dniach 16 i 17 grudnia. Aukcje te zostaną podzielone na dwa koszyki: dla instalacji o mocy zainstalowanej elektrycznej nie większej niż 1 MW i powyżej 1 MW.
Energię można sprzedawać również na giełdzie TGE (Towarowa Giełda Energii)
Handel hurtowy odbywa się na rynku terminowym oraz spotowym, na którym ceny są wyznaczane w odniesieniu do oferowanej przez najdroższą jednostkę wytwórczą, pokrywającą zapotrzebowanie w danym momencie (tzw. cenę krańcową). Bieżąca cena rynkowa ma wpływ na oferowaną cenę dnia następnego oraz w kontraktach terminowych, które wprost przekładają się na ofertę sprzedawców energii elektrycznej dla firm, samorządów i instytucji
Rynek energii zorganizowano w taki sposób, aby w pierwszej kolejności do systemu elektroenergetycznego trafiała energia produkowana przez jednostki o najniższym koszcie zmiennym wytwarzania. To reguła „merit order”. Najtańsza jest energia z OZE. Im większe zapotrzebowanie na energię elektryczną, tym więcej coraz droższych jednostek wytwórczych – węglowych i gazowych – angażowanych jest do zaspokojenia potrzeb rynku. Z kolei im mniejsze zapotrzebowanie, tym mniej potrzeba pracujących bloków energetycznych. Właśnie dlatego – zgodnie z zasadami rynku – prąd jest najtańszy wówczas, gdy jest najniższe zapotrzebowanie na energię, a cena rośnie wraz ze wzrostem popytu i włączaniem do systemu kolejnych elektrowni.
Giełdowa cena energii na bieżąco jest wyznaczana przez najdroższą jednostkę funkcjonującą w systemie, czyli przez tzw. cenę krańcową. Energia w szczycie zapotrzebowania (peak) jest więc droższa niż poza szczytem (off-peak). Elektrownie konwencjonalne (węglowe i gazowe) mogą dostosowywać swoją produkcję do popytu oraz warunków rynkowych w ramach swych technicznych możliwości. Natomiast podaż energii elektrycznej ze źródeł odnawialnych jest zależna wyłącznie od warunków atmosferycznych – kiedy zachodzi słońce lub ustaje wiatr, źródła OZE w Polsce przestają produkować prąd, więc muszą zostać zastąpione przez elektrownie węglowe i gazowe.
Najtańszymi jednostkami wytwarzającymi energię elektryczną na polskim rynku są odnawialne źródła energii. Koszt inwestycji w ich przypadku jest relatywnie wysoki, jednak sam koszt zmienny produkcji energii pozostaje najniższy. Droższe w zestawieniu są jednostki zasilane węglem brunatnym i kamiennym elektrownie szczytowo-pompowe, które pełnią również funkcję magazynów energii, oraz jednostki gazowe, w których średni koszt wytworzenia jest obecnie najwyższy.
Na wysokie koszty produkcji energii z węgla kamiennego oraz gazu wpływają zarówno rekordowo wysokie ceny tych surowców, jak i koszty zakupu praw do emisji dwutlenku węgla w systemie EU ETS.
Dzięki mechanizmowi ceny krańcowej w całej Unii Europejskiej promowane są odnawialne źródła energii, które – choć ich funkcjonowanie uzależnione jest od sprzyjających warunków atmosferycznych – stają się bardziej opłacalną inwestycją. Na opłacalności zyskuje również energia jądrowa, mimo kosztów związanych z inwestycją w tę technologię. Uwzględnienie w systemie kosztów wytworzenia najdroższych jednostek sprawia również, że ich funkcjonowanie pozostaje rentowne i nie jest zagrożone. To kluczowe dla zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego, dopóki elektrownie węglowe nie zostaną zastąpione przez jądrowe i źródła odnawialne.
W kolejnym listopadowym artykule opiszę nowość na rynku Polskim – Spółdzielnie Energetyczne.
Patrząc na wykres EUR/PLN można założyć, że złotówka już mocniejsza nie będzie – dlaczego?
Bo przyszłoroczne obniżki stóp procentowych w Polsce nie będą jej sprzyjać.
Widać to doskonale na wykresie miesięcznym EUR/PLN.
Kilka miesięcy konsolidacji i brak siły na dalsze umocnienie złotówki.
Najbardziej prawdopodobny scenariusz to 4,4zł – 4,5zł za euro.
4,15 i 4 zł jeżeli scenariusz się nie sprawdzi.
Tak więc ten kto eksportuje powinien być zadowolony i zabezpieczyć sobie kurs w przyszłości w dowolnej formie w zależności od kwoty jaką operuje. W rejonie 100-200 tyś euro można to zrobić spokojnie na dowolnej platformie przy użyciu kontraktów cfd a większe wolumeny wiążą się już z bardziej skomplikowanymi instrumentami. Kupujący powinni zaś robić zakupy póki jest tanio, bo niżej przecież zawsze można dokupić skoro i tak się to euro wyda.
Mamy 6 kolejnych tygodni wzrostu na amerykańskim indeksie NASDAQ.
Pierwsze krótkie pozycje już w grze, bo jesteśmy na prawie samych szczytach.
Trend wzrostowy na wykresie tygodniowym trzyma się jednak nadal całkiem nieźle i nie widać tutaj objawów jakiejś większej korekty choć czas najwyższy abyśmy zobaczyli 16500 pkt.
Przed nami wybory w USA i to może być potencjalny impuls do spadków choć nikt się tutaj nie spodziewa jakichś rewelacji bez względu, który kandydat wygra.
Nie warto więc walczyć z trendem tylko grać pozycje krótkie z nowych ATH i kupno z dołków wg analizy technicznej.
Warto jednak mieć z tyłu głowy, że prawdopodobnie prędzej czy później 16500 pkt zobaczymy.
ING ma podobną sytuację jak PEKAO – mianowicie też nie zamknięta jest luka dywidendowa.
Czy zostanie zamknięta to się okaże. Przydało by się do tego wolniejsze obniżanie stóp procentowych w USA.
Wtedy banki miały by pretekst do wzrostów aż do poprzednich szczytów i później mogłyby spokojnie spadać w związku z obniżkami stóp procentowych, które są właśnie dyskontowane przez inwestorów.
Jak widać przestrzeń do spadków na ING nie jest za duża raptem około 70 zł do poziomu około 200 zł za akcję. Tak bynajmniej mówi analiza trendu, która jest podstawowym narzędziem tak rzadko jednak stosowanym przez analityków.
Wynika to z tego, że analitycy nie są praktykami – raczej piszą pod zamówienie konkretnych instytucji, które z kolei chcą zarobić na określonych ruchach. Tak działa współczesny świat dlatego nie warto korzystać z rekomendacji bankowych i należy mieć swoją głowę i ograniczać ryzyko kupując akcje.
Analityk choćby najlepszy nie odda Wam pieniędzy za swoje nietrafione typy a przecież giełda to nie kasyno. Tutaj nie należy nic typować tylko trzeźwo myśleć!
Na zakupy ING warto poczekać lub rozkładać je na kilka transz jeżeli już się akcje posiada. Jeżeli zmieni się przedział wahań to prawdopodobnie będziemy się poruszać pomiędzy 200 a 300 zł lub 200 a 260zł.
Na naszym podwórku PEKAO obsługuje 6,9 mln klientów i prawie co drugą korporację.
To, że wszystkie banki na świecie ze względu na wysokie stopy procentowe mają obecnie hossę to fakt.
Tym bardziej w Polsce przy stopach na 5,75 banki mają jak w raju!
Prezes Glapiński stóp nie obniży, bo będzie udawał, że inflacja jest i będzie nadal wysoka a wszyscy wiemy, że chodzi o to, aby banki dalej dobrze zarabiały a partia rządząca miała problemy zarówno z obsługą długu jak i niezadowolonych kredytobiorców na głowie. A później wygra PiS i powiedzą zobaczcie obniżamy stopy, bo poprzednicy tego nie robili:)
PEKAO po odcięciu dywidendy na razie nie zamknęło luki dywidendowej.
Jej zamknięcie jest na razie mało prawdopodobne choć widać, że popyt w rejonie 138 zł za akcję trzyma się dobrze.
Na wykresie widać jednak, że mamy niższe poziomy i lukę w rejonie 112 zł. Kwestia czasu jak na podstawie oczekiwań i dyskontowania niższych stóp procentowych w Polsce kurs zbada niższe poziomy.
O obniżkach mówi się na razie typując I kwartał przyszłego roku, ale póki co obserwujemy USA i jak tempo obniżek będzie działało na rynek i naszą RPP.
Najnowsze informacje o stymulacji Chińskiej gospodarki spowodowały wzrost ceny miedzi a co za tym idzie wzrost cen akcji KGHM.
Czy powstanie hossa na surowcach i związana z tanim dolarem?
Jest duża szansa, że tak, bo Chiny nie dość, że stymulują gospodarkę to jeszcze zwiększają kwotę jaką mają zasilić konto.
Rynek to oczywiście kupił, bo jest to pozytywna plotka a teraz będzie czekać na poprawiające się wskaźniki z Chińskiej gospodarki.
Walka na cła odnośnie samochodów nic tutaj na razie nie zmieni.
W listopadzie okaże się też jak nowy prezydent USA wpłynie na relacje z Chinami. Pamiętamy, że Donald Trump wprowadzał wojnę cenową i tym razem może być podobnie.
Wykres KGHM pokazuje wiele luk hossy do pozamykania co jak wiemy nastąpi, ale nigdy nie wiemy kiedy.
Najbardziej prawdopodobny zakres wahań to obecnie 140-200 zł.
Na transakcje trzeba poczekać, aż miedź zdecyduje jaki obierze kierunek. Jeżeli będzie rosła to można szykować się do otwierania pozycji krótkich typowo spekulacyjnie, bo nie gramy przeciwko trendowi.
Jeżeli cena będzie spadać będzie można się szykować w długiej perspektywie na recesję i poziom około 85 zł, gdzie mamy niezamkniętą lukę z 2022 roku.
Na początek najważniejsze: ustawa o OZE znowelizowana w 2016 roku na nowo definiuje pojęcie prosumenta w odniesieniu do instalacji fotowoltaicznej. Sam termin powstał z połączenia słów „producent” oraz „konsument”, co wynika z tego, że użytkownicy instalacji PV zarówno produkują własną energię, jak i w dalszym ciągu kupują ją w przypadku niedoborów z zakładu energetycznego. Nadal więc otrzymują rachunki za prąd, chociaż są one nawet o 90% niższe.
Jeszcze przed kilkoma laty w te „ramy” wpisywali się jedynie klienci indywidualni, korzystający z przydomowych elektrowni słonecznych. Obecnie jednak w tę definicję wpisują się wszyscy użytkownicy instalacji PV, których moc nie przekracza 50 kWp – bez względu na formę prawną działalności. Kluczowa jest moc, jaką generuje system fotowoltaiczny, a także sposób wykorzystania energii.
Zgodnie z regulacjami prawnymi prosument nie ma możliwości sprzedaży prądu z fotowoltaiki. To jednak nie oznacza, że wygenerowane przez niego nadwyżki energii przepadają. Rozlicza się je zgodnie z zasadami net-meteringu lub net-bilingu.
Net-metering to zasada rozliczania nadwyżek prądu przez prosumentów. Jak to działa? Od strony technicznej, jeśli jesteś właścicielem instalacji fotowoltaicznej, musisz wiedzieć, że:
Net-biling.
System rozliczeń energii z OZE net billing polega na tym, że prosument sprzedaje nadwyżki wyprodukowanej przez siebie energii, a w razie potrzeby ją kupuje. Nie dostaje on jednak pieniędzy do ręki, a rozliczenia następują za pośrednictwem konta prosumenckiego, z którego następuje zakup energii.
Net billing zastąpił net metering, oparty na systemie opustów. Zgodnie z poprzednią metodą, prosument rozliczał się z energii ilościowo. Za jedną jednostkę energii wprowadzoną do sieci mógł pobrać za darmo 0,8. Przy większych instalacjach stosunek ten wynosił 1 do 0,7.
Za ile można „sprzedać” prąd? Net-metering
Ustawa o OZE jasno określa zasady rozliczania nadwyżek energii elektrycznej w przypadku mikroinstalacji PE. Procent zwróconej energii jest uzależniony od mocy, jaką ma fotowoltaika. I tak:
Warto podkreślić, że prosumenta obowiązuje określony czas, w którym może odebrać swoje nadwyżki – musi to nastąpić na przestrzeni roku rozliczeniowego.
Reasumując, prosument nie ma na ten moment możliwości odsprzedawania swoich zasobów energii. Może jednak wykorzystać nadprogramowy prąd do zasilenia własnych instalacji – pobierając go z sieci wówczas, gdy wytwarzanej przez niego na bieżąco energii będzie za mało.
Jak jest w przypadku Net-bilingu?
Od 1 lipca 2022 r. energia wprowadzona do sieci przeliczana jest po cenie rynkowej. Polskie Sieci Energetyczne każdego miesiąca publikują cenę za miesiąc poprzedzający. Cena ta nazwana jest RCEm – rynkowa miesięczna cena energii elektrycznej.
Na poniższym wykresie można zobaczyć cenę sprzedaży energii net-biling fotowoltaiki (pomarańczowe słupki) oraz cenę zakupu prądu w Energa Obrót wg cennika (zielona krzywa). Zostały pominięte zamrożone ceny w latach 2022-2023 r.
Jak widzimy na załączonym obrazku cena odkupu energii z fotowoltaiki w lipcu 2024 r. wyniosła 0,28 zł/kWh i powróciła do ceny z wiosny tego roku.
Prosumenci, którzy po raz pierwszy wprowadzili energię elektryczną do sieci energetycznej przed 1 lipca 2024 r. są nadal rozliczani według rynkowej ceny miesięcznej (RCEm). Będą oni mogli przejść na rozliczenie godzinowe na własne życzenie, ale po tej zmianie nie będą mogli już wrócić do miesięcznego rozliczenia.
Rozliczenie godzinowe jest obowiązkowe dla wszystkich prosumentów, którzy uruchomili swoje instalacje fotowoltaiczne od 1 lipca bieżącego roku.
Ze względu na rosnący udział odnawialnych źródeł energii w polskim systemie energetycznym coraz częściej występują ujemne ceny energii, jednak, gdy cena spada poniżej zera, prosumenci nie dopłacają do sprzedawanego prądu – cena jest równa zero.
Jak to jest w rzeczywistości?
Uruchamiając swoją instalację fotowoltaiczną w lutym 2022 r. byłem przypisany do systemu net-metering. Po prawie 2 latach korzystania z instalacji zdecydowałem się na podłączenie magazynu energii.
Dlaczego to zrobiłem?
Wydawałoby się, że system, w którym magazynuję energię w sieci energetycznej, wyprodukowaną ponad to co zużywam na własne potrzeby jest dobrym rozwiązaniem. Jednak jak dokładnie analizy przygotowane przeze mnie , jak również informacje z falownika i rachunków za prąd pokazały, że bardzo dużo energii oddaję do sieci, a bardzo mało wykorzystuję na własne potrzeby tzw. autokonsumpcja.
Według dokładnych wyliczeń tylko około 20-25% energii, którą moja instalacja wyprodukowała zużywałem na potrzeby domu i aż prawie 80% uciekało w sieć. Co prawda z tych 80% oddanej energii mogłem odebrać 80%, ale to i tak było bardzo duża strata energii.
Postanowiłem coś z tym zrobić i uśmiechnąłem się w kierunku magazynu energii.
Niestety dołączenie do sieci magazynu energii, jak i dofinansowania, które z tego powodu miałem otrzymać narzucały mi nowy system rozliczania czyli net-biling.
I jak to jest po roku bycia w net-biling?
Net-biling ma tylko sens wraz z magazynem energii, w innej formie bardzo drogo kupujemy energię, a bardzo tanio sprzedajemy (różnica nawet do 50%)
Jak dołączymy magazyn energii okazuje się, że praktycznie od marca do września jesteśmy samowystarczalni, czyli w dzień korzystamy z energii ze słońca, a w nocy z magazynu. W okresie jesienno zimowym, możemy maksymalnie wykorzystać dzienną produkcję energii (mimo iż ona jest bardzo mała) na własne potrzeby i unikać sprzedaży energii po bardzo niskich stawkach.
Dobrym rozwiązaniem jest również zmiana taryfy z ogólnej G12 na G12w. Ta taryfa daje nam tańszą cenę energii w południa w czasie dnia oraz od godziny 22 do 6 rano, jak i we wszystkie weekendy i święta.
Dziś nadal przychodzą bardzo małe rachunku za prąd i płacę tylko i wyłącznie za opłaty dystrybucyjne. Bardzo ważne jest to, by dobrze skonfigurować magazyn energii, jak i dobrać dobrze taryfy do własnego poboru prądu z sieci.
Ja jestem zadowolony i uważam, że warto iść w kierunku autokonsumpcji i niezależności energetycznej.
Intel poniżej 20 USD za akcję.
Krach na akcjach w ostatnich tygodniach sprzyja analizie spółki.
Wszyscy wiedzą, że są zwolnienia, procesory nie działają itp. a mimo to może być to jedyna okazja do zarobienia w długim terminie min. 100%.
Dzisiaj możemy bowiem nabyć akcje giganta tanio jak barszcz.
Właściwie każdy inwestor długoterminowy uzna to za okazję. Nikt bowiem nie wątpi w taką spółkę jak INTEL.
Problemem jest, że przez polski rachunek maklerski takich akcji się nie kupi, ale już w XTB tak.
Zyski będą realizowane w rejonie 30 i 40 usd. Oczywiście nie wiemy kiedy i czy to nastąpi, bo w teorii firma może sobie nie poradzić, dlatego warto dywersyfikować środki i broń boże nie wkładać wszystkich pieniędzy w 1 spółkę. Każda firma może upaść a wraz z nią nasze środki będą warte 0!
Patrząc jednak, że w pandemii można było kupić tanio mcdonalda, coca-colę i netflix to intel jest podobną okazją tylko znacznie tańszą niż poprzednio wymienione.
Załamanie kursu PZU po odcięciu dywidendy ponad 5% zostało momentalnie zatrzymane.
Co ciekawe odszkodowania na zalanych terenach na pewno wypłacane będą więc jest to dziwna reakcja.
Czyżby skala wypłat nie była znacząca?
Tego na razie nie wiemy, ale wiemy, że rząd ma ochotę wydzielić PEKAO I ALIOR z grupy.
Kurs akcji był bardzo drogi, bo jeszcze w połowie roku historyczne ceny w rejonie 55 zł sprzyjały realizacji zysków.
Na razie 45 zł w przyszłości to praktycznie pewniak, ale kupowanie akcji w obecnej sytuacji to nadal duże ryzyko.
Mając jednak na uwadze, że tydzień zamknął się wzrostowo można się szykować na zakupy jeżeli ktoś akceptuje sytuację na południu Polski.
Przyszły tydzień będzie kluczowy – jeżeli kurs będzie spadał poniżej 40 zł dodamy PZU do portfela typowo pod zamknięcie luki dywidendowej.
Kurs znajduje się nadal w trendzie wzrostowym więc ryzyko jest tutaj ograniczone.
Oczywiście nie znamy skali wypłacanych odszkodowań i to jest główne ryzyko.
Orlen jak zawsze dotrzymał słowa i podzielił się z akcjonariuszami dywidendą w wysokości 4,15 zł na jedną akcję.
Wprawdzie wypłata dopiero w grudniu, ale w tym roku akcje koncernu można było kupić nawet po 60 zł.
Czy akcje Orlen-u będą tańsze?
Wszystko zależy od potencjalnej korekty na indeksach zagranicznych. Jeżeli wystąpi to potanieje wszystko, ale to co jest już dość tanie zaliczy mniejszy spadek.
Akcje naszego giganta pozostają od dłuższego czasu w przedziale 58-72 zł.
Tak więc są to potencjalne strefy zakupu i sprzedaży.
Odcięcie dywidendy i 2 dni spadków powinny na razie zakończyć drogę w dół. Wszyscy co już wielokrotnie kupowali akcje wiedzą, że rynek lubi zamykać lukę po dywidendzie w ciągu 2 tygodni od odcięcia. Czy tak się stanie tym razem zobaczymy już w przyszłym tygodniu.
Sama firma mimo słabych medialnie wyników na razie nie wykazuje negatywnych przesłanek, jedynym ryzykiem wydaje się być projekt Olefiny III, która czeka na decyzję zarządu co do jego dalszej przyszłości.
Słabo wygląda inwestycja poprzedników, która podobno jest bezsensowna z punktu widzenia opłacalności. Pewnie będzie to można ocenić za kilka lat o ile inwestycja powstanie.
Na stacjach mamy sporo niższe ceny benzyny więc pod tym kątem ludzie na pewno są zadowoleni a opozycja nie ma już o czym gadać.
Reasumując posiadacze akcji powinni bacznie obserwować kurs i indeksy zagraniczne, aby jak najszybciej realizować zyski. Inwestorzy długoterminowi z pewnością nie będą kursu obserwować aż do kolejnej dywidendy w 2025 roku, która ma być wyższa zgodnie z polityką dywidendową koncernu.
Król dolar po 3.65 zł ?
Obniżka stóp procentowych o 50 pkt. przez FED jest faktem, który już dawno był zdyskontowany przez rynek finansowy.
Skala kolejnych cięć do 3% już w przyszłym roku sprawia, że dolar powinien się osłabiać.
Wybory w listopadzie w USA to jedyny obecnie istotny czynnik ryzyka dla notowań.
Ewentualne inne ryzyka, które mogą się pojawić mogą powodować osłabienie USD/PLN w kierunku 4 zł.
Nie ma co przewidywać tylko śmiało kupować dolara, który jest tani a prawdopodobnie będzie jeszcze tańszy.
Ci co zostali z dolarem po 5 zł mogą jedynie robić lokaty, które będą coraz niżej oprocentowane. Niestety jak się kupuje walutę po cenie, która wystąpiła 2 razy przez bodajże 20 lat to nie można mieć pretensji, że się nie zarobiło.
Najważniejsze motto giełdy: kupuj tanio sprzedawaj drogo musi być wyryte w pamięci i stosowane bez zastanowienia.
EUR/USD który rośnie nie pozwoli na wzrosty USD/PLN. Już wielokrotnie pisałem o zależności tych dwóch par walutowych. Jak pierwsza rośnie to druga spada.
Cel na EUR/USD to obecnie trwałe wyjście ponad 1,1350. Na USD/PLN 3,65 zł to cena z 2020 roku i najbliższe wsparcie techniczne na wykresie.
Opór to obecnie 3,92-4,05. W tym przedziale będziemy prawdopodobnie dość długo.
Najbliższe osłabienie złotówki to potencjalna obniżka stóp procentowych w Polsce. Rynki powoli wyceniają I kwartał przyszłego roku.
Jeżeli nic się nie zmieni w tym roku to zakupy będzie można robić w najbliższym czasie.
Trzeba jednak pamiętać, że złamana linia wieloletniego trendu wzrostowego na dolarze może nas doprowadzić w przyszłości nawet do 2 zł, ale do tego potrzebny byłby kryzys rodem z 2007 roku.
Zaczynamy wrzesień czyli najważniejszy miesiąc tego roku na rynkach akcji.
Historia pokazuje, że po pierwszej obniżce stóp procentowych giełdy zawsze przechodziły w fazę bessy i recesji.
Recesja zazwyczaj nie trwa długo, bo po to się obniża stopy procentowe, aby ją zlikwidować a ludziom żyło się lepiej.
Patrząc na niemiecki indeks DAX zauważamy najsilniejszą formację odwrócenia trendu czyli młot.
Jest to oznaka, że rynek nie ma już siły rosnąć. Dodatkowo tą formację wspiera fakt, że wystąpiła ona na wykresie w skali MN( miesięczny).
Po indeksie widać też, że od 6 m-cy nie rośnie.
Mamy więc kilka argumentów do realizacji zysków i wychodzenia z niemieckich akcji.
Patrząc jednak na analizę trendu jest on nadal wzrostowy, więc do dalszych inwestycji należy dodać dozę cierpliwości i obecnie być po prostu poza rynkiem, ewentualnie grać pozycje krótkie.
Zasada sprzedawaj jak jest drogo, kupuj jak jest tanio tutaj ma oczywiste zastosowanie.
Marketingowe informacje, że Warren Buffett pozbył się dużej części akcji i czeka na gotówce mogą wspierać ten przekaz.
Do 18 września rynek może jednak dalej rosnąć, bo FED obniży stopy tylko nikt nie wie o ile pkt.
Reasumując shorty w grze z zasięgiem 17000 i niżej. W przypadku dalszych wzrostów należy je jednak zamknąć ze stratą lub zacząć dokładać kolejne jeżeli indeks będzie dalej rósł.
Elektrownia Fotowoltaiczna, a przydomowa instalacja
W tym artykule napiszę porównanie Elektrowni fotowoltaicznej i przydomowej instalacji, która może znajdować się zarówna na dachu jak i na gruncie.
Często ludzie słysząc słowo farma fotowoltaiczna bądź elektrownia myślą sobie o domowej instalacji na dachu. Niestety nie ma nic mylnego. Co prawda oba źródła pozyskują energię ze słońca jednak uwarunkowania, dokumentacja, zgody itp. są całkowicie różne.
Biorąc pod lupę instalację na dachu lub gruncie taką mała dla Prosumenta musimy zwrócić uwagę na to, że realnie nie potrzebujemy żadnych zgód urzędowych. W pierwszej kolejności wybieramy firmę, która jest nam w stanie taką instalację założyć, później dochodzi do realizacji. Jak mamy zrealizowaną inwestycję, wtedy albo bezpośrednio, albo za pomocą firmy, która nam panele montowała składamy dokumenty do zakładu energetycznego. Wszystkie dokumenty przygotowuje nam firma instalująca panele fotowoltaiczne i te dokumenty w postaci „oświadczenia” składamy do zakładu energetycznego. W tych samych dokumentach również występujemy o licznik dwukierunkowy (żebyśmy mogli przesyłać do sieci energię, jak również z sieci odbierać). Budowa trwa zazwyczaj kilka godzin i podłączamy instalację do niskiego napięcia. Popularne instalacją mają ok. 10KWp.
Terminy są różne – czasem może to trwać 1 miesiąc, a czasem nawet i 12 miesięcy – mowa o wymianie licznika energii na dwukierunkowy. W międzyczasie zakład energetyczny zawiera z nami aneks na odbiór i sprzedaż energii oraz montaż licznika.
Kiedy licznik zostanie wymieniony, możemy włączyć falownik i cieszyć się darmową energią.
Jednak jak zawsze diabeł tkwi w szczegółach. Ponieważ panele pracują zazwyczaj w godzinach szczytu i jak jesteśmy w pracy bardzo ważne jest by największe zużycie (pralka, zmywarka itp.) było również ustawione w tej porze. Może się okazać, że produkujemy energię i znaczną jej część oddajemy do sieci, nie wykorzystując jej na nasze potrzeby. Dlaczego? Ponieważ nie ma nas w domu lub innych domowników w tym czasie. Jeżeli jest zainstalowany magazyn energii to zmienia w znacznym stopniu stan rzeczy. Dużym problemem, o którym mało kto mówi może być znaczny wzrost napięcia w sieci po podłączeniu fotowoltaiki. Wprowadzając energię ze słońca do sieci a automatu podnosimy napięcie. Jeżeli się okaże, że blisko nas jest sporo gospodarstw domowych, które również jak my mają instalację fotowoltaiczną lub np. w czasie szczytu, kiedy produkcja jest najwyższa nie ma ludzi w domach przy napięciu wynoszącym powyżej 253V (średnia z 10minutowego sprawdzenia przez falownik średniej napięcia) falownik nas wyrzuci z sieci i odłączy fotowoltaikę. Dzieje się tak, ponieważ w Polsce mamy normy energetyczne, że odchylenie max napięcia (V) może wynosić +/- 10%. W przypadku przekroczenia napięcia o więcej niż +10% zabezpieczenie wyrzuca nas z sieci na około 15min i próbuje się połączyć po tym czasie, jeżeli napięcie spadnie włączy nam fotowoltaikę, jeżeli nie będzie kolejne 15min monitorował stan napięcia.
Zgoła inaczej wygląda sytuacja wśród elektrowni fotowoltaicznych.
Żeby elektrownia powstałą musi się zadziać ciąg zdarzeń i na samym początku są to głownie wydarzenia związane z urzędami.
Najpierw musimy znaleźć ziemię. Ziemię możemy kupić na własność lub dzierżawić. Jeżeli jest to dzierżawa to podpisujemy umowę na 29 lat. Dzierżawa wchodzi w życie wraz z wbiciem łopaty w ziemię i zaczęcia budowy farmy. W umowie są zawarte kluczowe rzeczy jak np. że teren po zakończeniu dzierżawy musi powrócić do stanu pierwotnego, cena dzierżawy wzrasta od 2 roku o czynnik inflacji, wszelkie opłaty od gruntu typu podatki itp. płaci ten, który dzierżawi ziemię.
Kolejnym krokiem jest przygotowanie projektu budowy farmy i złożenie niezbędnych dokumentów w Gminie lub Urzędzie Miasta. Musimy uzyskać decyzję środowiskową, pozwolenie z sanepidu i wód polskich, uzyskać warunki zabudowy i zdobyć pozwolenie na budowę. Cała ta dokumentacja może trwać od roku nawet do 2 lat. Wszystko zależy czy będą poprawnie przygotowane dokumenty i nikt z sąsiadów nie złoży sprzeciwu na powstającą inwestycję.
Jeżeli uzyskamy wszystkie zgody wraz z pozwoleniem na budowę i warunki przyłączeniowe do zakładu energetycznego możemy zacząć zamawiać sprzęt. Ponieważ nie są to małe ilości zazwyczaj zamówienie jest realizowane w ciągu 3-4 miesięcy. Ważna rzecz – zakłada energetyczny nie wydaje zgód podłączenia na podstawie oświadczenia jak to ma miejsce przy prosumentach. Wszystko zależy od tego czy jest miejsce w sieci, czy go nie ma. Jak jest to nas przyłączy, jak nie ma dostajemy odmowę i możemy za jakiś czas znowu starać się o warunki przyłączenia. Tutaj przyłącze jest do średniego lub wysokiego napięcia w zależności jak duża jest instalacja. Popularne instalacje mają około 1MWp.
Jak sprzęt przyjedzie zaczynamy budowę. Budowa trwa około 3-4 tygodni. Jak już cała instalacja jest wybudowana zakład energetyczny robi podłączenia na słupie do sieci i zaczyna wykonywać pomiary. Pomiary i synchronizacja może trwać nawet 3 miesiące, a w tym czasie firma, która buduje farmę składa wszystkie dokumenty dotyczące instalacji by można było ją podłączyć.
Jak już mamy farmę podłączoną możemy sprzedawać energię albo na giełdzie po danej dziennej/godzinowej stawce, albo bezpośrednio do zakładu energetycznego albo od 2024 r założyć spółdzielnię energetyczną i tam dokonywać transakcji wśród jej członków.
Przy farmach istotne jest to, że jak uzyskamy warunki przyłączeniowe to zakład ma obowiązek od nas energię odebrać. Oczywiście może się zdarzyć, że będą wyłączenia, ale wtedy dostaje się rekompensatę. Przy domowej instalacji jak nas wyrzuci z sieci niestety żądnych rekompensat nie ma.
Pokrótce opisałem w tym artykule jak to jest z niby takimi samymi, ale jednak różnymi instalacjami fotowoltaicznymi. Widać ścieżki, czas, drogę urzędową, która musi być spełniona by Farma powstała, gdzie Prosumenci potrzebują tylko oświadczenia.
Prosument najpierw buduje potem składa dokumenty, a na farmie miesiące zgód urzędowych i dopiero budowa.
Eurodolar czyli najpopularniejsza para światowa rośnie.
Wycenia oczekiwane od dawna obniżki stóp procentowych w USA.
Czy nastąpią dowiemy się we wrześniu. Wielkim zaskoczeniem będzie jeśli FED nie dowiezie obiecanych obniżek.
Prawdopodobieństwo odwrócenia trendu na EUR/USD na spadkowy jest minimalne.
Nawet ewentualny kryzys dalej osłabiałby dolara więc EUR/USD będzie rosło.
A zatem USD/PLN będzie spadał co już widać po nowych minimach z piątku w postaci 3,87.
Atrakcyjny handel zacznie się więc na dolarze, bo nowe poziomy i łapanie nowych zleceń jest ku temu okazją.
Na razie brak znaczących ryzyk i dopiero ewentualne nowe ryzyka będą windować kurs USD/PLN w kierunku 4,30 gdzie mamy pozostawioną lukę bessy. Za jakiś czas będzie ona zamknięta jak zawsze, ale nie warto na to czekać, bo może to potrwać nawet kilka lat.
Należy się skupić obecnie na handlu krótkoterminowym, bo cały rynek czeka na sprawdzenie przepowiedni, że po pierwszej obniżce stóp będzie bessa.
Na razie na to nie wygląda, ale warto być ostrożnym i realizować zyski przed najbliższym posiedzeniem FED.
Tak jak pisałem w analizie S&P500 na 2023 rok hossa okazała się mocna i wywindowała giełdy w USA na kosmiczne poziomy.
Krzyż na wykresie nie wróży niczego dobrego na sierpień i dalszą część roku jeżeli weźmiemy pod uwagę spadki giełd po każdej obniżce stóp procentowych w przeszłości.
Obniżki stóp sprawiają, że drożeją obligacje więc trzeba je kupować. Proste i logiczne.
Na razie jednak póki co mamy nadal trend wzrostowy na głównym amerykańskim indeksie.
W tle jest natomiast dużo plotek o braku płynności w bankach, o załamaniu na rynku nieruchomości komercyjnych i spadkach cen w innych państwach. Potencjalne wojny i konflikty i słabe współczynniki z gospodarek mówią o recesji, która pewnie nadejdzie za jakiś czas.
Typowo z wykresu widać, że czas na powrót do 4700 pkt. czyli zwykła korekta przed nami a później zobaczymy.
Jeżeli korekty nie będzie to nie ma sensu kupować akcji na samym szczycie, bo zawsze to kończy tak samo.
Zmiana trendu na spadkowy na akcjach JSW nie jest dla wszystkich jasna.
Jednak nie ma co do tego żadnych wątpliwości każdy kto rozumie definicje trendu.
Widać na wykresie, że droga do 8 zł za akcję pozostaje otwarta a poziom około 35 zł będzie służył jako potencjalny sufit, który należy przebić.
Jeżeli założymy, że spółka jeszcze przez kilka lat nie upadnie to można być spokojnym o akcje i cały czas sobie zarabiać.
Kupowanie przy spadającym rynku jest bardzo łatwe jeżeli ktoś rozumie podstawowe zasady trednu.
Co może tutaj pójść nie tak?
Otóż jak zawsze w takich spółkach decyduje polityka. Jedna informacja, że coś z czymś łączymy lub wydzielamy spowoduje duże zmiany cen tych akcji w każdą możliwą stronę. Tak więc znając to ryzyko lepiej unikać inwestowania dużych kwot. Zawsze lepiej skupić się na spółkach z większym majątkiem i lepszymi perspektywami.
Jak wiadomo nic dobrego na razie węgla nie czeka.
Orlen zakupiony ponownie i znowu pod dywidendę we wrześniu. Czy do tego czasu urośnie to się okaże.
Jeżeli będzie po 72 zł to znowu się go szybko sprzeda na dywidendę nie czekając a jeżeli będzie spadał to zakupi się więcej akcji. 4,15 zł dywidendy przy kursie 60 zł daje 6,9%.
Póki co giełdy światowe muszą spaść niżej, aby pociągnąć za sobą kurs akcji.
58-60 zł to cena która od dawna równoważy rynek i tutaj należy się spodziewać dużych zleceń.
Kurs porusza się od dłuższego czasu w kanale wzrostowym, ale nie zanosi się na wybicie.
Tak więc mamy stabilny trend boczny w którym bardzo łatwo się zarabia.
Polski rynek spodziewa się obniżki stóp do 4% więc już wkrótce lokaty itp. sprawią, że takie dywidendy będą bardzo mile widziane wśród zwykłych zjadaczy chleba.
Piękne spadki po zniżce cen miedzi na akcjach KGHM w lipcu.
Doskonała okazja do zakupów po 127 zł i już dzisiaj w zysku po 135 zł.
Czy dołki zostaną pogłębione zależy w głównej mierze od giełd amerykańskich a one po posiedzeniu FED z wczoraj mają się znakomicie i dziś zobaczymy czy to była tylko chwilowa euforia.
Jeżeli USA będzie jeszcze rosło to na pewno pomoże KGHM urosnąć może nawet do 150 zł.
Na wykresie w skali D1 mamy zmianę trendu na spadkowy i raczej tak to powinno wyglądać skoro wszyscy już piszą o bessie w skali globalnej.
Dalsze zakupy będzie można dokonywać jak już giełdy światowe się zdecydują na kolejny ruch a musi to nastąpić w najbliższym miesiącu. Potencjalny kanał w którym znajduje się kurs służy za przybliżony poziom zakupów.
Czy sprawdzi się historia mówiąca o spadkach po pierwszych cięciach stóp procentowych w USA wkrótce się dowiemy.
Dzisiaj opiszę magazyn energii jako uzupełnienie przydomowej instalacji fotowoltaicznej.
Mowa będzie o:
Inteligentny system magazynowania energii od Huawei LUNA -2000.
Składa się z 1-3 modułów bateryjnych tworząc magazyn energii o pojemności od 5kWh do 15kWh, osobny kontroler baterii w inteligentny sposób zarządza energią. Istnieje możliwość podłączenia 2 kompletnych magazynów, uzyskując pojemność 30kWh.
Huawei Backup BOX – pełni rolę awaryjnego zasilania jak i pracy w systemie Off – Grid ( instalacja działa i produkuje energię mimo braku prądu z sieci)
Dane techniczne pojedynczego modułu:
Napięcie nominalne: 360/600V DC
Pojemność nominalna: 5000Wh
Pojemność użytkowa: 5000Wh
Ilość cykli: 6000
Kompatybilność z falownikami: Huawei SUN2000 2-5KTL, Huawei SUN2000 2-6KTL-L1, Huawei SUN2000 3-10KTL –M0, Huawei SUN2000 3-10KTL –M1
W myśl zasady instalacja fotowoltaiczna i magazyn x2 do takiej instalacji zainstalowałem magazyn o pojemności 10KWh (kilo wato godzin). Przypomnę mam instalację 6KWp. Wybrałem magazyn firmy Huawei, ponieważ mam już tej firmy falownik i po 3 latach użytkowania jestem bardzo zadowolony. Chciałem mieć sprzęt jednej firmy by wszystko było kompatybilne.
Najlepiej jest montować magazyn blisko falownika, a falownik przy skrzynce rozdzielczej. Taka sama sytuacja jest z Backup Boxem.
Jak to wszystko działa?
Po prawie roku użytkowania według mnie bardzo dobrze. Przed zakupem magazynu zrobiłem sobie takie 12 miesięczne podsumowanie. Sprawdziłem ile moja instalacja wyprodukowała energii, ile energii zużyłem na własne potrzeby (autokonsumpcja) oraz ile oddałem do zakładu energetycznego.
Wyszło, że tylko około 20% tego co produkowałem sam konsumowałem. Resztę oddawałem do zakładu.
Dziś 80-90% energii wyprodukowanej sam zużywam i praktycznie od marca jestem samowystarczalny. W dzień zużywam energię na własne potrzeby, a nadwyżka idzie do magazynu. Pod wieczór około 18-20 ( w zależności od miesiąca) zaczyna uaktywniać się magazyn i to co brakuje lub w późniejszych godzinach całość energii idzie na dom z magazynu. Z sieci praktycznie zużycie wtedy jest bliskie zera.
W powyższym modelu magazynu można ustawić 3 opcje:
– maksymalne własne zużycie
– maksymalne oddawanie do sieci
– harmonogram dostosowania do własnych potrzeb.
Ja korzystam z maksymalnego własnego zużycia.
Poprzez własny harmonogram np. w zimie można kupować energię w godzinach kiedy jest tańsza i wykorzystywać, kiedy jest droższa.
Magazyn może również pełnić rolę UPS lub zasilania awaryjnego. Do tego potrzebny jest Huawei Backup Box. Gdy nie ma prądu z sieci praktycznie w ciągu 3 sekund włącza nam się zasilanie awaryjne.
Możemy ustawić ile procent magazynu energii ma być na awaryjne zasilanie (wtedy ta energia zawsze będzie w magazynie i magazyn nie będzie jej wykorzystywał na bieżące zużycie). Jest to związane z tym, że np. w okresie wiosenno-letnim zawsze nam się magazyn napełni do pełna, ale już jesień zima niekoniecznie i żebyśmy mieli awaryjne zasilanie musi być w magazynie zapas.
Ile to kosztuje i czy się opłaca?
Magazyn Luna 2000 kosztował 38 000zł. Z Tego było ponad 25 000zł dofinansowania w programie Mój Prąd 5.0. Wiec realnie za około
10 000zł można było mieć taki magazyn. W tej chwili czekamy na warunki programu 6.0. – mają pojawić się od września 2024r.
Dzięki połączeniu fotowoltaiki z magazynem udało mi się zwiększyć autokonsumpcję z 20% na 80-90% co jest bardzo dobrym wynikiem. Czuję jednak, że przydałby się trochę większy magazyn i 15KWh byłoby idealnie.
Po przeanalizowaniu oraz własnym doświadczeniu widzę i wiem, że idealne połączenie to być niezależnym od zakładu energetycznego.
Bańka na Nasdaq trwa w najlepsze. Kurs urósł około 10 000 pkt a nie widać nawet jednej normalnej korekty. Co ciekawe nie widać też otwierania długich pozycji a wzrosty odbywają się z udziałem większej ilości sprzedających.
To się nie może dobrze skończyć. Czy impulsem będzie obniżka stóp? Czas pokaże.
Na razie dużo się mówi o problemach Amerykańskich banków, ale rynek nic sobie z tego nie robi.
Tematu AI mają już dość wszyscy, bo przypomina bańkę internetową.
Buybacki w USA to coś niesamowitego, ale oficjalnie nikt nie powie, że to dlatego rosną ceny akcji.
Jest więc dużo informacji, ale póki co rynki wydają się być na narkotykach. To nie jest normalne, że coś rośnie w takim tempie przy stopach procentowych na maksymalnych poziomach.
Reasumując powinniśmy zobaczyć wkrótce 19 000 a później 16 000. Tak będzie wyglądać normalność.
Dolar poniżej 3,90 może się pokazać już niedługo. Jednak może to być pułapka, bo jak wiadomo w Polskiej gospodarce nie dzieje się za dobrze, choć inflacja już za bardzo nie rośnie.
Oficjalnie stopy procentowe nie są obniżane, ale za jakiś czas okaże się, że gospodarka nie ma siły rosnąć.
Wtedy może być już za późno. Niestety obecnie mamy dalej wojnę polityczną i to jeszcze trochę potrwa.
USD/PLN spada, aby wybić nowe minima, bo tylko nowe zlecenia mogą podbić kurs wyżej.
Rośnie także EUR/USD, bo rynki nadal wyceniają obniżki stóp w Stanach. Nadal 3 w tym roku.
Bardzo ciekawie przedstawia się sytuacja jeżeli FED faktycznie te stopy zetnie. Czy dolar przestanie się osłabiać i czy giełdy zaczną spadać.
Na razie na to wygląda. Aby na tym zarobić trzeba nakupić USD/PLN po jak najniższej cenie i to się właśnie dzieje.
Minimalny poziom to obecnie 3,60 i tak kurs może zmierzać, ale jeszcze w międzyczasie sporo razy urośnie i będzie można zarobić.
Jest jeszcze jedna opcja jeżeli idzie kryzys to może być 2 zł:)
Mbank dokonał idealnej korekty do 570 zł. i obecnie koryguje potężny spadek z 750 zł.
Ktoś kto myślał, że banki mogą wiecznie rosnąć się przeliczył.
Obecnie wzrosty mogą dotrzeć nawet pod 700 zł. ale do tego potrzebne by były kolejne dalsze wzrosty na światowych giełdach, a to powoli zacznie być problemem chyba, że wyniki spółek będą spektakularne.
Wtedy chwilowo możemy zobaczyć jeszcze wzrosty, a później spadki, bo spektakularnych wyników nie jest łatwo polepszyć.
Na daną chwilę najbardziej prawdopodobny scenariusz to spadki w rejon 500 zł, ewentualnie 480 zł, gdzie czeka na algorytmy luka hossy od dawna czekająca na zamknięcie.
Banki w Polsce powoli będą odczuwały zadyszkę i szykowały się na obniżki stóp procentowych.
Prezes na razie to neguje, ale jego kadencja i to, że już 40% banków na świecie obniżyło stopy sprawi, że będzie musiał zmienić zdanie, a tego rynek w ogóle nie wycenia.
Wszystkie fundusze obligacji w tym roku raczej nie zarobią, ale na kolejne lata ich wyniki wydają się być niezagrożone.
To już 9 m-c bez korekty na niemieckim indeksie dax.
Niemcy mimo słabych lub bardzo słabych danych z gospodarki trzymają się dobrze na giełdzie.
To właśnie oznacza, że giełda a rzeczywista gospodarka to zupełnie inne kwestie.
Najlepsza analiza fundamentalna nie sprawi więc, że akcje będą rosły.
Pewnie stąd wziął się podział na zwolenników analizy technicznej lub fundamentalnej.
Ja nie jestem żadnym z nich ponieważ najlepiej zastosować podejście szukania popytu na wykresie i stąd są dopiero efekty. Jeżeli ktoś wierzy w samą firmę to może oczywiście inwestować w nią długoterminowo i pewnie zarobi, ale kto z nas ma czas czekać 5-10 lat na zyski?
Wracając do dax-a to obecnie poziom 18000 pkt. trzyma się znakomicie.
Natomiast rejony 17000 są nadal nie potwierdzone co musi stać się prędzej czy później.
Mając taką wiedzę kierunek jest znany i zobaczymy czy lipiec lub sierpień da nam potwierdzenie tego poziomu.
Możliwe jest jeszcze tzw. wycięcie rynku czyli szybki ruch powyżej 19000 i gwałtowny spadek. Duzi gracze często to robią, aby zmylić innych.
Kolejne poziomy to 15000 i 12000 a wynika to ze zwykłej analizy trendu.
Należy więc ograniczać ryzyko kupna na 17000, bo pandemię pamiętamy.
Dodatkową wskazówkę daje krótkoterminowo volumen, który wskazuje, że ostatnie wzrosty łączyły się z większą liczbą sprzedających co zazwyczaj prowadzi do spadków.
Przydomową instalację fotowoltaiczną założyłem w kwietniu 2021 roku. Była to instalacja na dachu domu, który był w budowie. 12 lutego 2022 roku instalacja została uruchomiona. Parametry mojej instalacji to moc 6KWp (16 paneli firmy Longi 9 paneli na południowy wschód i 7 paneli na południowy zachód) do tego dochodzi Falownik Huawei Sun 2000 o mocy 8KW.
Ważne, by odpowiednio dopasować swoją instalację do zużycia. Wszystko zależy od ilości KWh (kilowatogodzin) jakie zużywa nasz dom w ciągu miesiąca, roku. Prawda jest taka, że dopiero po około 2 latach można oszacować czy dobrze jest dobrana wielkość instalacji. Istotne jest też czy energię będzie pochłaniać również ogrzewanie domu (pompa ciepła, piec elektryczny, klimatyzacja, kuchnia indukcyjna), czy nie. Również na etapie budowania domu warto zadbać o miejsce przeznaczone na montaż falownika, paneli jak i wymagane okablowanie zainstalować. Najlepszym miejscem na falownik jest garaż lub kotłownia. W tym pomieszczeniu zawsze są dodatnie temperatury w okresie zimowym, jak i dużo niższe w okresie letnim – ma to też duże późniejsze znaczenie przy ewentualnym zakupie magazynu energii. Priorytetem jest również posiadanie aplikacji, która nawiąże połączenie z falownikiem i da nam orientacyjne liczby pokazujące dzienną produkcję energii.
Na Polskim rynku jest wiele firm, które świadczą usługę montażu i serwisu paneli fotowoltaicznych. Niestety z opinii naszych klientów jak i znajomych wynika, że firmy dobrze współpracują do momentu płatności za usługę. Po płatnościach często kontakt jest znikomy, a często też trzeba robić poprawki, które wymagają zaangażowania fachowca jak np. Elektryk. Warto mieć to na uwadze i wybierać firmy, które są z polecenia z długim stażem na rynku.
Dziś na 10 największych producentów paneli na świecie, 8 pochodzi z Chin. Panele w Chinach mają swoje normy i oznaczenia. Najlepsze jakościowo trafiają do Europy i USA, gorszej normy do Afryki, a najgorszej do Azji. Większość światowych farm posiada sprzęt typu falownik firmy Huawei i jest on nazywany Mercedesem wśród falowników.
Co trzeba było zrobić by taką instalację podłączyć do domowego obiegu prądu?
Przede wszystkim trzeba znaleźć firmę, która założy nam taką instalację oraz złożyć niezębne dokumenty do zakładu energetycznego by nas podłączono. W moim przypadku było to PGE.
Po zamontowaniu Paneli jak również Falownika i podłączeniu do skrzynki rozdzielczej nastąpił czas na złożenie stosownych dokumentów do PGE. W dokumentach znajdowała się cała dokumentacja papierowa dotycząca sprzętu, podłączenia, okablowania, jak również specyfikacja elektryczna. Zakład energetyczny w terminie około 30 dni wysłał do mnie aneks do umowy świadczenia usług energetycznych dotyczących podłączenia fotowoltaiki. Po podpisaniu aneksu mogłem już tylko umówić się na podłączenie licznika dwukierunkowego (w mojej sytuacji była to wymiana licznika). Jak tylko licznik został wymieniony mogłem włączyć falownik i skonfigurować aplikację mobilną FusionSolar, by móc podglądać pracę mojej małej elektrowni w telefonie lub na innym urządzeniu mobilnym. Instalacja przebiegłą szybko i bez obaw.
W pierwszym roku (2022 rok) pracy moja instalacja wyprodukowała 5 860 KWh (5,86 MWh) przy zużyciu rocznym na poziomie około 5400 KWh (5,4 MWh) – czyli pokryła moje całkowite zużycie energii. Dom stał się niezależny energetycznie i samowystarczalny biorąc pod uwagę zużycie prądu.
W drugim roku (2023 rok) pracy moja instalacja wyprodukowała 5 540KWh (5,54 MWh). W tym roku również instalacja pokryła moje roczne zapotrzebowanie na energię.
Jak widać na poniższym obrazku od września 2023 roku doszedł magazyn energii oraz informacje o właściwym zużyciu energii jak również o bezpośrednim zużyciu na potrzeby własne (o tym w przyszłych materiałach).
Co zauważyłem będąc posiadaczem fotowoltaiki?
Przede wszystkim radość, kiedy świeci słońce, ponieważ wtedy wiem, że mam produkcję energii. Skorzystałem również z programu Mój Prąd jako dofinansowanie i dostałem zwrot znacznej kwoty z podatku, jak i czyste gotówkowe dofinansowanie. Z Podatku udało mi się dostać zwrot na poziomie 7 000 zł jak i dofinansowanie na poziomie 6 000 zł co daje w sumie 13 000 zł zwrotu. Koszt mojej instalacji wyniósł 22 000 zł co dało mi prawie zwrot 60% poniesionych kosztów.
W ostatnim roku panele staniały o 40%, kurs EUR również pomógł by koszt instalacji fotowoltaicznej był jednym z najniższych od kilku lat. Pamiętać trzeba, że panele i falowniki przychodzą z za granicy i często kluczowy jest czas. Co prawda przy małych instalacjach do 10 KWp raczej nie będzie problemu, jednak przy dużych ma ogromne znaczenie.
Przydomową instalację najlepiej wybudować wraz z początkiem wiosny czyli np. w marcu. Wtedy możemy się cieszyć dobrym uzyskiem energii przez cały rok. Najgorszymi miesiącami realnie są listopad, grudzień i styczeń, a najlepszymi maj, czerwiec i lipiec. Również wielkie znaczenie ma ilość instalacji w okolicy naszego domu. Dlaczego? Przy dużej ilości instalacji u naszych sąsiadów, może się okazać, że będzie bardzo wysokie napięcie w sieci(powyżej 253 V), co będzie powodowało częste wyłączanie falownika i próby co 10-15 min kolejnego połączenia, jeżeli napięcie spadnie (poniżej 253 V). Może to być nieprzyjemne w rocznej produkcji energii i okazać się np. że mimo posiadania takiej instalacji nasza produkcja jest na bardzo niskim poziomie. Zakłada energetyczny przyłącza każdego prosumenta, nie dając jednak gwarancji odbioru wyprodukowanej energii, co jest bardzo ważną rzeczą przy planowaniu naszej inwestycji. Idealna taryfa pod naszą mikro instalację to taryfa nocna i weekendowa. Czyli w dzień korzystamy z energii ze słońca, a w nocy kupujemy tańszą energię u naszego operatora. W kolejnym – lipcowym artykule opiszę zachowanie instalacji fotowoltaicznej z magazynem energii po prawie rocznym korzystaniu z tego połączenia.
Niepowodzenia w shortach na bitcoina od wielu tygodniu znanego spekulanta sprawiają, że warto zrobić analizę tego egzotycznego instrumentu.
Inwestowanie przez brokerów forexowych jest średnio opłacalne, bo swapy i duże depozyty do tego zniechęcają.
Trzeba powiedzieć konkretnie, że mamy trend wzrostowy i póki poziom 65 000 nie zostanie mocno złamany to nie ma mowy o spadkach.
Jeżeli ktoś rozumie jak działają zlecenia to wie, że shorty można robić dopiero jak będzie nowe ath a najlepiej robić longi i grać zgodnie z trendem.
Trend is your friend. Granie shortów może się skończyć tak jak shortowanie CHF/PLN kilka lat temu.
Granie na krótko może być krótkoterminowe i to jest najrozsądniejsze rozwiązanie.
Do prognozowania zasięgu wzrostów można użyć zniesień fibo i tak 161,8 wypada w rejonie 100 000 usd:)
Jak coś urośnie to spaść musi!
Tak najprościej można podsumować notowania wszystkich banków w Polsce.
Mbank zmierza powoli do celu w rejonach 580-510 zł. Gdzie się zatrzyma nie wiadomo, natomiast jeśli dojdzie do tych poziomów i pojawi się popyt to będzie można rozgrywać odbicie i zgarnięcie ok 100-150 zł na akcje.
Banki jak wiadomo zarabiać będą mniej, bo po końcu kadencji obecnego prezesa powinny być obcięte stopy procentowe i skończy się eldorado lobby bankowego.
Jutro decyzja w tej sprawie ECB i ciekawy jest wynik tego posiedzenia jak i reakcja giełd. Zazwyczaj rozpoczynało to spadki i zobaczymy czy historia się powtórzy. Tydzień później będzie FED i rynek będzie już rozegrany a następnie ruszy we właściwym kiedynku.
Amerykanie trzymają się mocno i póki co nie odpuszczają:)
Banki wywindowane przez ostatni rok będą dołować giełdę, ale znakomicie nadają się na spekulację na drugą część roku.
Pięknie rozegrane wzrosty na PGE w 2 tygodnie. Kto by się spodziewał 7,7 zł w takim tempie.
Była to piękna okazja do zarobku. Typowa spekulacja.
A jak spekulować to na całego więc czemu nie drugi raz?
Zlecenia warto już poustawiać, bo mamy lukę hossy i trzeba ją zamknąć.
Czy to się sprawdzi do 12 czerwca przed FED – zobaczymy.
Algorytmy już pracują a po piątku, gdy wyciągnęły USA do góry sytuacja jest nadal niepewna z lekkim przekonaniem i przewagą spadków oraz pewnością co do kolejnej korekty czy fali spadków, aż do potwierdzenia wsparcia.
PGE jest fajną spółką do spekulacji, bo energetyka cały czas dynamicznie się zmienia. Dużo plotek i decyzji sprzyja ruchom na akcjach. Goldman Sachs, który jest liderem obrotu na GPW z pewnością takie spółki lubi.
Przyjemnie się kupuje kilka tysięcy tak tanich akcji. Człowiek czuje się jak milioner:)
Dzisiaj póki co na otwarciu wszystko na dużych plusach po końcówce sesji w USA, ale to dopiero poniedziałek więc nie ma co do tego przywiązywać uwagi. Na ceny warto czekać, bo jak nie ta okazja to będzie inna.
Każdy kto wsiada do rozpędzonego pociągu wie jakie to duże ryzyko.
Szaleństwo na KGHM już zrealizowane i czas teraz na dalsze wzrosty lub korektę w USA i poziom 120 zł za akcję.
Co się wydarzy tego nie wiadomo, ale jak zawsze nie wróżymy ze szklanej kuli tylko patrzymy na wykres.
Na razie mamy mocne 2 tygodnie realizacji zysków po prawie 70% wzroście ceny akcji.
Kiedy wystąpi popyt zobaczymy.
12 czerwca mamy posiedzenie FED i pod to rynek będzie rozgrywał czerwiec.
Wydaje się, że możemy rosnąć, aby później spadać po braku obniżek i jastrzębim nastawieniu FED-u.
Jak wiadomo na giełdzie jest tylko chciwość i strach. Nie ma tutaj miejsca na logikę i filozofię.
Kiedy więc zacząć kupować akcje? Nie ma na to recepty, ale największe zlecenia czekają raczej poniżej 140 zł. Trend jest jednak nadal wzrostowy i te 140 zł może nigdy nie wystąpić.
Od tego są jednak inne instrumenty, aby szukać okazji i zlecenia z limitem, aby czekały na okazję i dokonały zakupu za nas.
Słabsze wyniki i mniejsze zyski sprowadzają kurs państwowego giganta poniżej 65 zł.
Jest to idealna okazja pod zakup z myślą o dywidendzie planowanej we wrześniu.
Oczywiście kurs może być jeszcze niżej, ale już przy 65 zł mamy około 6,5% dywidendy.
W ostatnim czasie można też było zauważyć pewną prawidłowość we wzroście kursu im bliżej było do wypłaty dywiendy.
Kupując więc obecnie może się okazać, że sprzedaż będzie szybka i na dywidendę nie będziemy czekać.
Dużo zależy jak zawsze od USA, które chyba jednak nie obniży stóp w tym roku:)
W tym tygodniu czeka nas pierwsza obniżka w ECB a przynajmniej rynek tak myśli.
Zobaczymy jak zareagują światowe giełdy i dolar w stosunku do EUR/USD.
Pan Obajtek na razie ma w głowie tylko wybory więc już za tydzień będzie się stawiał na komisje i prokuratury, bo obecnie to nie jest dobry moment jak twierdzi.
Ceny na stacjach jakoś dziwnie niskie? Czyżby takie samo zagranie jak PiS-u przed wyborami?
Akcjonariusze Orlenu muszą się nastawić na jeszcze niższe ceny, co będzie tylko okazją do dalszych zakupów.
Wszyscy nie wierzący w Orlen kupią zapewne coś innego, a technicy będą nadal rozgrywać piękny kanał wzrostowy.
Wobec zapowiadanej przez Rząd nowelizacji ustawy o OZE branża prosumencka liczy na poprawę warunków rozliczeń w net-billingu, aby prosumenci uzyskali korzystniejsze i stabilniejsze wynagrodzenie za energię oddawaną do sieci. Przed nami nowe rządowe propozycje w zakresie zmian w regulacjach dla prosumentów oraz zmiany w kolejnej edycji programu Mój Prąd.
Prosumenci
Już wkrótce prosumenci objęci net-billingiem będą mogli przejść na rozliczenia według ceny godzinowej. To według autorów tego rozwiązania miało sprawić, że prosumenci zaczną lepiej zarządzać wytwarzaną energią, zainwestują w magazyny energii i zwiększą autokonsumpcję, jednocześnie wspierając bilansowanie Krajowego Systemu Elektroenergetycznego. Tymczasem wizja rozliczeń godzinowych wydaje się hamować rynek prosumencki.
Niebawem powinniśmy poznać projekt zapowiadanej nowelizacji ustawy o OZE z uwzględnionymi zmianami w rozliczeniach prosumentów. Rynek domaga się istotnych zmian w zakresie rozliczenia, jak i stawia na kilka bardzo ważnych kwestii:
– Gwarantowania minimalnej ceny odkupu. System rozliczeń oprzeć o to, co znamy z systemu aukcyjnego (dotyczy elektrownii fotowoltaicznych),
– Rozliczenia depozytu bez VAT,
– Możliwości pokrycia depozytem wszystkich składników faktury. Dzisiaj możemy pokryć tylko część dotyczącą sprzedaży,
– Możliwości wypłaty 100 proc. nadwyżek depozytu prosumenckiego lub rozliczenia ich w kolejnych latach.
Mój Prąd 6.0.
Mój Prąd 6.0 będzie kolejną edycją popularnego ogólnopolskiego programu dofinansowującego inwestycje w fotowoltaikę. Ministerstwo Klimatu i Środowiska (MKiŚ) potwierdziło, że w tym roku program będzie kontynuowany, a jego finansowaniem ponownie zajmie się Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (NFOŚiGW).
Wiceminister Klimatu i Środowiska Urszula Zielińska przekazała informację, że szósta edycja programu rozpocznie się w drugim kwartale 2024 roku. To dobra informacja, która pozwoli wszystkim chętnym zaplanować czas na przygotowanie wniosków na dofinansowanie.
Ministerstwo Klimatu i Środowiska zapowiedziało, że pula środków przeznaczonych na szóstą edycję programu ma wynieść 400 mln zł. W poprzedniej odsłonie początkowy budżet wynosił 100 mln zł, w wyniku stopniowego zwiększania osiągnął on jednak wartość 950 mln zł.
W poprzedniej edycji wprowadzono bardzo wysokie dofinansowanie do magazynów energii. Czy teraz będzie ono równie wysokie albo jeszcze wyższe. Obecnie istnieje prawdopodobieństwo pojawienia się warunku, że dofinansowanie będzie przysługiwać tylko na mikroinstalacje fotowoltaiczne z magazynem energii. Takie rozwiązanie zwiększałoby autokonsumcję oraz odciążało niedostosowane do szybkiego rozwoju fotowoltaiki sieci elektroenergetyczne.
Ministerstwo Klimatu i Środowiska zapewnia:
“Podstawą udzielenia dofinansowania jest mikroinstalacja fotowoltaiczna. Niemniej jednak trwają rozmowy i uzgodnienia, czy będzie możliwe uzyskanie dofinansowania do magazynu energii dla wnioskodawców, którzy otrzymali już dofinansowanie do mikroinstalacji fotowoltaicznej. Na ostateczne informacje należy poczekać do momentu opublikowania ogólnych założeń programu”.
Planowane jest dalsze dofinansowywanie dodatkowych urządzeń, czyli magazynów energii i systemów zarządzania energią. Nie przewiduje się dotacji na rozbudowę istniejącej mikroinstalacji. W tej chwili, niestety, nie znamy listy dofinansowywanych urządzeń oraz wysokości dotacji.
Obecni prosumenci jak i nowi prosumenci muszą uzbroić się w cierpliwość. Ustawa dotycząca zmian w rozliczeniu net-billing jak i nowy program Mój Prąd 6.0 znajdują się w ostatniej fazie przygotowania i niedługo powinny ujrzeć światło dzienne.
W dalszym ciągu wiele osób nadal zastanawia się czy zakładać magazyn i panele fotowoltaiczne.
O tym, że warto postaram się przekonać Państwa w kolejnym wpisie.
Inwestując w akcje KGHM – koniecznie trzeba obserwować ceny miedzi.
Często zdarza się, że ruch na akcjach wynika z wyższej prognozowanej ceny miedzi w przyszłości.
Obserwując więc popyt na miedzi i tanie akcje KGHM-u jesteśmy w stanie dokonać zakupu akcji w bardzo dobrej cenie i spokojnie czekać na wzrost ceny surowca, który pociągnie za sobą wzrost ceny akcji.
Jeżeli ktoś kilka lat inwestuje na akcjach KGHM-u to wie, że są to akcje idealne, bardzo zmienne, dające dużo zarobić i idealnie odwzorowujące ceny miedzi.
Matematycznie warto też przeanalizować zmienność, aby rozumieć jakie są przedziały wahań cen.
Poza pandemią wszystko działa mniej więcej w tych samych ramach cenowych od dłuższego czasu.
Obecnie na miedzi obserwujemy już problemy ze wzrostem a kghm rośnie na nowe szczyty.
To potencjalne ostrzeżenie przed najbliższym spadkiem cen. Jest jeszcze szansa na wybicie nowych szczytów na miedzi więc warto dopiero szykować się do rozgrywania krótkich pozycji na akcjach.
Jaki jest przepis zarabiania na spółkach energetycznych w Polsce?
Najpierw jak w wielu podobnych przypadkach wypuszcza się informację, że spółki będą dotować nierentowne kopalnie.
Kurs spółek spada 10% w jeden dzień.
Następnie należy zakupić akcje po sygnale kupna( każdy ma swój sygnał), a po 2 tygodniach rząd wycofuje się z postulatu dotowania kopalni i akcje są już 15% droższe.
Tak wielokrotnie było na JSW, PGE i Tauronie i tak jest w tym przypadku.
Po ile wypada się pozbyć akcji PGE? To zależy od horyzontu inwestycyjnego.
Jeżeli ktoś spekuluje krótkoterminowo to już dziś sprzedał akcje, a jak ktoś inwestuje długoterminowo to już poczeka sobie do 9-10 zł.
Na razie warto obserwować sytuację i czekać na sygnał sprzedaży, który na pewno się pojawi w najbliższych dniach lub tygodniach.
Wszyscy posiadacze akcji powinni być świadomi, że analiza powinna zacząć się od indeksu SP500.
Tak jak sprawują się Amerykanie tak sprawuje się cały świat. Jak giełda w USA spada, wszystkie spadają i odwrotnie. Odchylenie od tego założenia są minimalne.
W jakim jesteśmy miejscu na amerykańskiej giełdzie?
Otóż jesteśmy w trakcie korekty. I teraz pytanie jak zakończy się miesiąc.
Jeżeli giełda w USA zrobi nowe ATH to znaczy, że może jeszcze rosnąć i na korektę poczekamy.
Jeżeli miesiąc zamkniemy spadkowo tzn. że korekta trwa nadal.
Dzisiejsze wzrosty są robione specjalnie, aby przysłowie sell in may and go away było nieaktualne w tym sezonie.
Akcje trzeba sprzedać ulicy jak najwyżej( czytaj nabrać ulicę, że to jest dalej hossa).
Prognozowanie nie ma sensu. Trzeba jedynie patrzeć na wykres świec japońskich i co tydzień zmieniać ewentualny kierunek, aby nie zostać z akcjami.
Na razie poziomy 4700 pkt na SP500 są kwestią czasu i wtedy będzie się można zastanawiać nad dalszymi ruchami.
Nawet jak ten scenariusz nie zadziała to prędzej czy później algorytmy zjawią się na tym poziomie i warto o tym pamiętać będąc posiadaczem akcji.
Kghm po 150 zł a rekomendacje są nawet 172 zł( zmienione ze 100 zł) co pokazuje jak bardzo mylą się analitycy.
KGHM urósł po opublikowaniu ogromnej straty co także wskazuje, że cena sprzedaży miedzi gra tutaj najważniejszą rolę.
Co jest przyczyną drogich surowców – jak zawsze słaby dolar. Co ciekawe jednak ten dolar nie jest słaby, bo obniżki stóp procentowych się oddalają a wręcz zanikają. Mamy więc do czynienia jakimiś anomaliami.
Korekta cenowa na rynkach akcji z kwietnia to prawdopodobnie początek więc warto rozważać upłynnienie akcji. Kolejny tydzień powinien dać tutaj odpowiedź jeżeli będzie spadkowy. Na razie hossa na akcjach KGHM-u trwa w najlepsze podobnie jak rajd cen miedzi.
Każdy rajd się kiedyś kończy o czym przekonali się fani KAKAO które spadło bardzo mocno w ostatnim czasie. Podobnie może być z NVIDIA. Jak mawiała moja Pani profesor z SGH – co urosło spaść musi.
Na dzień dzisiejszy rozgrywamy pozycje krótkie na akcjach Kghm z planem na zakup jeżeli cena wróci zgodnie z analizą techniczną. Pomóc temu powinna korekta w USA, która się prędzej czy później wróci na rynek.
Akcje Orlenu po ponad roku doszły w rejon 71 zł domykając lukę dywidendową.
Mamy już nowego prezesa Ireneusza Fąfarę. Kolejne wiadomości o śledztwach i rewelacjach wokół Daniela Obajtka nie działają na akcjonariuszy. Praca w warunkach dalekich od normalności pokazana przez TVN wskazuje na wiele nieprawidłowości. 17,2 mld odpisów także.
Kurs akcji jednak nic sobie z tego nie robi i mamy 3 m-c wzrostów, ale nadal poniżej 70 zł.
Pozytywną wiadomością jest planowana we wrześniu dywidenda w wysokości 4,15 zł na akcję i sporo środków przekazanych na kapitał zapasowy.
Inwestorzy chcący skorzystać z dywidendy będą się szykować do zakupów akcji w jak najniższych cenach.
Na dzisiaj rejon 60 zł i niżej jest już atrakcyjny, ale do tego są potrzebne rewelacje medialne lub korekta na rynkach akcji.
W kwietniu zaczyna się sezon dywidend w bankach. ING około 9,5%. Pekao około 11%. Citi Handlowy około 11%. Kolejne banki i firmy w kolejnych miesiącach.
Warto będzie na pewno rozważyć ORLEN i PZU.
Problemem w tym roku jest napompowana giełda w Polsce. Akcje banków są bardzo drogie, bo mają za sobą około 5 m-cy bezustannych wzrostów. Ryzyko zakupu pod dywidendę jest więc bardzo wysokie.
Warto dobrze przeliczyć czy stać nas na zostanie z akcjami banków jeżeli dywidenda wpłynie nam na konto, ale kurs nie urośnie. Drugim problemem choć mniejszym jest to, że wszystkie banki mają zbliżony dzień dywidendy. Może więc uda się tydzień po tygodniu zgarniać po 10%, ale jest to sytuacja niekorzystna, bo może się nie udać sprzedać banku A, aby kupić kolejny bank B pod dywidendę.
Trzeba poczekać na walne zgromadzenia i dopiero wtedy zrobić strategię pod zakupy. Całe szczęście, że ten tydzień powinien dużo wyjaśnić. Jeżeli będzie spadkowy to zakupy akcji będzie można zrobić taniej a co za tym idzie bezpieczniej.
Przy prognozach JPMorgana o spadku SP500 nawet o 20% trzeba być ostrożnym.
Korekta na rynkach akcji jest już niemal pewna a trzeba pamiętać, że odcięcie dywidendy na wykresie nie jest jakoś specjalnie oznaczone. Widać po prostu lukę. Jeżeli nie wiemy, że to dywidenda będzie to dla nas luka bessy i luka może nie zostać zamknięta.
Przypominam, że aby załapać się na dywidendę trzeba kupić akcje min. 2 dni wcześniej przed dniem dywidendy. Już przed dniem dywidendy z ceny akcji zostanie odcięta kwota dywidendy.
Warto też sprawdzić terminy wypłaty dywidend, aby nie być zaskoczonym.
Czy wato w tym roku pojąć ryzyko? Wszystko zależy od horyzontu czasowego. Trzeba też pamiętać, że banki powinny teoretycznie dalej dobrze zarabiać, bo obniżki stóp procentowych są na razie odraczane w czasie, choć Szwajcarzy już je obniżyli co może być jakimś znakiem, że coś wiedzą.
Trzeba wziąć pod uwagę, że rynek zacznie wkrótce dyskontować mniejsze zarobki banków wynikające z obniżek stóp procentowych.
Powodzenia.
Mamy 4 miesiąc wzrostu ceny ropy i nadal wysokie ceny na stacjach benzynowych, które jednak widocznie odstają od wzrostu ceny na rynku.
Większe podwyżki na stacjach mogą nadejść jeżeli ropa ma zamiar osiągnąć 120 usd za baryłkę.
Najpierw jednak musi przejść poziom 96 usd następnie go potwierdzić i dalej rosnąć.
Można to trochę tłumaczyć atakami na rosyjskie rafinerie itp., ale prawda jest taka, że wszystkie surowce rosną już jakiś czas.
Zamknięcie z zeszłego tygodnia na poziomie 91 oznacza, że przed nami finałowa rozgrywka między pozostaniem w trendzie bocznym 70-90 a zmianą tendu na wzrostowy do czego potrzeba przejścia powyżej poziomu 96 usd.
Nie ma sensu prognozować przyszłości tylko rozgrywać to co widzimy. Wszystko powinno się wyjaśnić w najbliższym miesiącu lub dwóch.
Złoto najdroższe w historii. Ponad 2300 usd.
Przez ostatnie dwa miesiące podrożało ponad 200 usd i na wykresie MN jest to trend wzrostowy.
Wszystko się zmieniło w 11.2023 kiedy spadające złoto wymazało wszelkie spadki.
Jako towar złoto zawsze będzie miało wartość, ale do spekulacji jest raczej słabe, bo mało zmienne.
Na daną chwilę można założyć korektę, ale nie ma jeszcze żadnych powodów do zmiany trendu.
W mediach można już wyczytać, że kolejny poziom to 3000 usd i można się z tym zgodzić, bo inwestorzy lubią okrągłe poziomy.
Złoto często wyprzedza fakty więc pytanie co powoduje obecne wzrosty?
Jeżeli zaczyna się okres drożejących surowców to można się spodziewać uderzenia kolejnej fali inflacji.
Czy tak będzie zobaczymy już w tym roku, bo politycy prześcigają się w deklaracjach o tylko chwilowym jej spadku.
No mamy pierwsze problemy z dalszymi wzrostami cen akcji Mbanku.
4 tygodnie, ale nadal brak solidnego sygnału od sprzedaży akcji.
Jednak jak wiadomo trzeba patrzyć na indeksy w USA i Niemczech a te zawracają.
Jeżeli ktoś jeszcze nie sprzedał akcji banku to pewnie powinien się zastanowić nad realizacją zysków.
Najbliższe tygodnie lub już przyszły tydzień będzie decydujący. Zaczyna się też sezon dywidend na krajowym bankowym podwórku. 10% to nie lada gratka dla indywidualnych inwestorów.
Jeżeli zagranica zakupiła akcje polskich banków to teraz będzie je próbowała sprzedać z zyskiem a odbiorcą będą właśnie nieświadomi klienci indywidualni kupujący pod dywidendę. Czy tak to zostanie rozegrane zobaczymy już niedługo.
Mbank nie zarabia więc dywidendą nie ma się co interesować, ale wycena akcji jest potencjalną okazją do zawierania krótkich pozycji.
Ale się działo na miedzi i akcjach KGHMU. Poziom 108-110 znowu zadziałał.
Istne szaleństwo dokonało się podczas dwóch ostatnich tygodni. Akcje po informacjach o odpisie w wysokości ponad 4 mld zł spadły, po czym nastąpiło mocne kupno i kurs zamknął tydzień w rejonie 128 zł czyli z grudnia 2023 roku.
Popyt nie wydaje się słabnąć więc możemy obserwować rajd do 150 zł, ale do tego jest potrzebny dalszy wzrost cen miedzi.
Dlaczego surowce rosną( złoto, ropa, miedź)?
Nie wiadomo. Skoro jednak rosną to wydaje się, że wyceniają słabego dolara. Z drugiej jednak strony dane w USA są bardzo dobre. W pt. 300k nowych miejsc pracy.
Czyżby jakiś kryzys był przed nami? Dlaczego dolar ma być tańszy skoro podwyżki stóp w Stanach się oddalają.
Nie wiadomo co wyceniają dziś drożejące surowce. Może brak recesji? Może miedź wycenia rosnący popyt ze strony samochodów elektrycznych.
Najbliższy tydzień będzie ciekawy, kurs musi dalej rosnąć, aby zmienić trend z bocznego na wzrostowy.
Czy tak się stanie zobaczymy raczej na pewno w kwietniu.
Wydaje się, że wzrosty na akcjach Orlenu to kwestia drożejących surowców m.in. ropy.
Podczas gdy giełdy w USA i Niemczech zaczęły korektę, akcje Orlenu podrożały do 68 zł i znowu zatrzymały się na oporze.
Jeżeli ropa będzie nadal drożeć to teoretycznie możemy zobaczyć poziomy powyżej 70 zł, ale jest to mało prawdopodobne.
Może wzrosty są spowodowane redukcją krótkich pozycji. Jeżeli w przyszłym tygodniu akcje na światowych rynkach będą dalej spadać to Orlen powinien podążać w dół.
Ceny obecne są okazją do wyjścia już kolejny raz. Ceny na stacjach paliw w Warszawie są ok 50 gr wyższe niż w innych miastach i nie będą raczej spadać.
Wkrótce powinny się pojawić informacje o planowanej dywidendzie. Odpis na ponad 10 mld nie spowodował spadków ceny akcji więc inwestorzy nadal dobrze postrzegają koncern.
Dalej czekamy też na nowego prezesa.
Zakupy akcji najlepiej rozważyć jeżeli korekta po 5 m-cach wzrostu na świecie dobiegnie końca.
Najgorętsza spółka tego roku zaczyna mieć problem ze wzrostami.
Krzyż na wykresie w tym tygodniu zapowiada niezdecydowanie rynku.
Dokładnie na tydzień przed posiedzeniem FED 19-20 marca.
Realizacja zysków po takim rajdzie i nowym ATH jest nieunikniona.
Bez względu czy jest to bańka czy firma będzie zarabiała krocie z AI warto realizować zyski.
Tempo jest niemożliwe do utrzymania, bo wykres wygląda jak rakieta Elona Muska.
Nie ma nic wspólnego z normalnym trendem i nachyleniem wykresu w rejonie 45%.
Bitcoin ustanawia nowe ATH i nikt nie wie czy to zasługa Etfów czy innych instrumentów.
Nie zmienia to faktu, że CFD na bitcoina nie jest zbyt fajnym instrumentem, bo koszty trzymania pozycji zjadają nam zysk a depozyt potrzebny pod jakąś rozsądną pozycję wynosi ok 10 000 zł.
20 m-cy trzeba było trzymać pozycję, aby wziąć udział w obecnym rajdzie.
Zdecydowanie długo choć i tak dobrze, że koszty byłyby niższe niż np. na gazie gdzie są obecnie ogromne a kurs praktycznie nie rośnie a wręcz spada na nowe minima.
Jak będzie się zachowywał kurs bitcoina w najbliższym czasie? Pewne jest, że spadnie, bo zawsze tak sie dzieje po ustanowieniu nowego ATH. Spadek ten jednak może być chwilowy, bo po potwierdzeniu poziomu oporu zamienionego obecnie we wsparcie droga na nowe szczyty jest otwarta.
Z trendem nie warto walczyć, ale trzeba szukać potencjalnego odwrócenia i dopiero wtedy zajmować pozycje krótkie.
Jeśli historia się powtórzy możliwe jest znowu 19000 i niżej.
Kupujący już wystartowali z realizacją zysków co widać na wykresie, ale najbliższe tygodnie i z pewnością FED 19-20 marca zadecydują o dalszych losach.
Pamiętajcie, że chciwość musi być pod kontrolą co łatwe nie jest:)
215 zł podrożały akcje Mbanku przez 6 tygodni. To jest istne szaleństwo, które wydarzyło się tylko raz we wrześniu 2021 roku.
Obecnie kurs spadł już poniżej 700 zł i wydaje się, że czas na realizację zysków z długich pozycji.
Co ciekawe ceny wszystkich banków w Polsce są mocno wywindowane. Niektóre akcje podrożały prawie 100% w 4 miesiące.
Wydaje się słuszne założenie, że zagraniczni inwestorzy wiedzieli iż dywidenda będzie duża i skusili się na zakup akcji wszystkich banków działających na naszym podwórku.
Teraz czekają do dywidendy i będą próbować sprzedać te drogie akcje ulicy która się niczego nie spodziewa mając nadzieję na dalsze wzrosty akcji banków.
No niestety to tak nie działa. Nie ma możliwości, aby coś rosło w takim tempie i w takich wartościach.
Jeśli tak się dzieje jest to tzw. bańka. Pęknięcie jej będzie bolesne dla tych co kupią drogo lub nie będą wiedzieć kiedy wyjść z zyskiem.
W najbliższym czasie zostaną ogłoszone ponad 10% dywidendy. Co ciekawe KNF chojnie w tym roku zezwolił wszystkim na wypłaty. W sumie nie ma się co dziwić jak dzięki stopom procentowym banki zarabiają ogromne pieniądze. Podobno najsilniejsze lobby w Polsce to lobby bankowe i developerskie.
Zobaczymy czy Prezes NBP zostanie postawiony przed Trybunał Stanu, a na to się zapowiada.
Idą bardzo ciekawe czasy dla złotówki i tym samym banków. Dziś zostały już oskarżone o WIRON, który ledwo zaczęły używać.
Zmienność na pewno będzie ogromna więc handel na akcjach banków w tym roku będzie umożliwiał generowanie dużych zysków. Jedyną przeszkodą będą terminy wypłaty dywidend, które prawdopodobnie będą występowały blisko siebie.
Jednak zmienność może sprawić, że będzie możliwe wzięcie wszystkich dywidend za te same środki jedna po drugiej.
Warto śledzić decyzje zarządów decydujące o dywidendzie.
KGHM ponownie w rejonie 108 zł. 3 tygodnie bez większych ruchów.
Takie zachowanie potentata srebra jest dość dziwne.
Jak się okazuje Polska ma największe złoża srebra na świecie.
Ta informacja jednak nie sprawiła, że kurs się ruszył.
Zawsze hossa na rynku powodowała hossę na KGHM a tym razem nie więc coś jest na rzeczy.
Cena miedzi nadal pod oporem więc ciągle większe szanse na spadek ceny.
Pozostaje czekać na większe ruchy na rynku. Dopiero zejście poniżej 105 zł otworzy nowe rejony z możliwością spadku nawet do 70-80 zł.
Orlen zgodnie z prognozą pozostaje w trendzie bocznym.
Cena w rejonie 70 zł jest nadal nie do przebicia mimo iż wszystko poza prezesem jest już wyjaśnione.
Wszyscy oczekują teraz komunikacji odnośnie dywidendy a w tle mamy oskarżenia Gazpromu, byłego prezesa Daniela Obajtka, odpisy itp. sprawy.
Na kurs to jednak nie wpływa a obecnie znajdujemy się w rejonie 62 zł.
Wygląda na to, że korekta w USA przed najbliższym posiedzeniem FED pod koniec marca powinna się zacząć więc można założyć, że cena akcji Orlenu także spadnie ponownie w rejony 55 zł.
Jeżeli przyjąć dywidendę w rejonie 4 zł to będzie to całkiem niezły procent vs 55 zł cena potencjalnego zakupu akcji.
Ceny benzyny na stacjach pozostają wysokie, ale coś w tym temacie ma się zmienić.
Rozbieżności w cenie paliwa 95 dochodzą do ponad 40 gr pomiędzy Warszawą a okolicznymi miejscowościami np. Legionowem.
Orlen poinformował też o zakupie kolejnej farmy wiatrowej, więc widać, że firma działa i ma się dobrze.
Do momentu ogłoszenia dywidendy i wyboru prezesa warto śledzić kurs. Powinien pozostać stabilny.
Następnie po analizie amerykańskiego rynku i terminów dywidendy będzie można decydować o zakupie lub pozostaniu bez Orlenu w portfelu.
Mamy potencjalną zmianę trendu na spadkowy na głównej parze walutowej świata.
Potencjalny zasięg 1:1 czyli powrót do poziomów z października 2022.
Jeszcze luty może coś zmienić i skierować kurs do 1,13.
Póki co brak obniżek stóp procentowych przez FED i bardzo dobre dane NFP sprawiają, że dolar zyskuje.
Mamy diametralnie inną sytuację gospodarczą w USA vs Europa. W USA sielanka a w Europie katastrowa w Niemczech.
Możliwe, że w 2024 roku zobaczymy zaledwie jedną obniżkę w USA. W Polsce już w tym tygodniu może się coś zmienić, ale prezes NBP nie będzie przecież pomagać dawnej opozycji obniżając stopy.
Dane o inflacji będą decydujące.
Jak widać USDPLN już ruszył w kierunku 4,15; EURUSD będzie pomagał jeżeli dalej będzie spadał.
Póki co brak negatywnych zdarzeń na świecie sprawia, że spadki są powolne, ale wydaje się, że sytuacja jest już rozstrzygnięta.
To co się wyprawia na akcjach mbanku to istne szleństwo.
Od 200 do 600 i tak ciągle. Zmienność na poziomie 100 zł w 2 tygodnie skłania do zainteresowania tą spółką.
Obecnie pozycja na spadek na CFD jest już rozgrywana kolejny raz. Trzeba przyznać, że akcje zachowują się idealnie książkowo realizując definicję trendu.
Czy będą droższe i złamią magiczny poziom 600 zł okażę się niebawem. Na razie można zakładać, że zyski banków pochodzące z wysokich stóp procentowych zaczną spadać a może za tym pójdą ceny akcji.
Bank jest to przecież instytucja, która ma zarabiać dla akcjonariuszy – nie mylić z instytucją zarabiającą dla klientów( takiej nie ma na świecie) 🙂
Najbardziej prawdopodobny wydaje się przedział, który obowiązuje od ponad 10 lat.
Trzeba pochwalić bank za ugody kierowane do klientów z chf. Dywidend nie widać, więc kiepsko dla akcjonariuszy. Może dlatego trzeba nadrabiać na handlu akcjami. Cały czas bank w czołówce ilości rachunków maklerskich, goni go XTB. Bank lubiany przez klientów za nowoczesne systemy. Tak więc sporo plusów jednak to twarde dane decydują o zakupie akcji. Myślę, że ktoś kto kupuje akcje po prawie 600 zł musi być odważny. Zdecydowanie warto aktywnie spekulować na tych akcjach ponieważ zmienność jest niesamowita i jest to istny raj dla daytraderów.
KGHM zalicza piękny spadek z poziomu na 127 na 106 i znowu daje okazję do zarobku.
Analogicznie cena miedzi spada po raz kolejny zatrzymana przez opór.
Czas najwyższy, aby kurs zdecydował się na większy ruch, bo trend boczny trwa już trochę czasu.
Jak wiadomo im dłużej tym mocniejsze będzie wybicie. Zmiany polityczne już w najbliższym czasie.
Kolejne poziomy i luki na wykresie są już poniżej 100 zł za akcję i jest prawdopodobne, że w tym roku je zobaczymy.
Popyt na miedź może spaść, bo w Chinach dzieje się źle, tak bynajmniej wynika z danych a te niestety nie są wiarygodne. Tak czy inaczej gospodarki słabną pod naporem wysokich stóp procentowych niezbędnych jednak do obniżenia inflacji.
Popyt na miedź tak czy inaczej będzie tylko może mniejszy, nie jest to jednak powód, aby przestać handlować na jednej z najlepszych i najbardziej zmiennej spółce w Polsce.
Przed nami Walne Zgromadzenie Orlenu a za nami 5% wzrosty kursu po odejściu Prezesa Daniela Obajtka.
W tle sprzeczne komunikaty z NIK oraz z Orlenu na temat sprzedaży Lotosu.
Te wydarzenia z pewnością jeszcze długo będą z nami, ale na razie jak widać nie robią wrażenia na akcjonariuszach. Dla nich najważniejsze jest, że koncern jest mocny i zarabia.
Jak dobrze jest w środku będzie można zweryfikować po zmianie na stanowisku prezesa.
Póki co kandydatura podana przez gazetę RZ jest podobno nieaktualna a ma to być specjalista z prawdziwego zdarzenia.
Tak jak w całej polityce dużo zmian także w Orlenie. Jako jedna z niewielu spółek jest bez wzrostów ceny akcji, które objęły cały świat kilka miesięcy temu.
Małe są szanse, że przy spadających giełdach światowych akcje Orlenu będą rosły więc trzeba być ostrożnym w kupowaniu.
Na najbliższe miesiące możliwy jest więc trend boczny pomiędzy 55 a 70 zł.
Jedynie jakieś rewelacje mogą te poziomy zmienić. Obecnie mamy 19 m-cy w tym przedziale.
Taki trend jest idealny do zarabiania dla większości osób, które nic nie wiedzą o rynku.
Na dłuższą metę jest jednak dość męczący, ale póki co warto się męczyć klikając myszką raz w miesiącu i zarabiać kilka procent już w miesiącu kolejnym.
Ostatnia transakcja trwała 2 tygodnie.
Przed nami 2024 rok, który giełdy m.in. indeks DAX i amerykański NASDAQ zaczęły od normalnego spadku i powrotu do oporu po wyznaczeniu nowego ATH.
Znawcy analizy technicznej wiedzą, że obecne zachowanie jest zupełnie normalne.
W mediach natomiast zaczynają się pojawiać prognozy krachu na 2024 rok.
Po pierwsze nie wierzymy temu co wypisują media, są opłacane i napiszą wszystko co trzeba.
Po drugie warto wiedzieć, że wielokrotnie po zakończeniu podwyżek stóp w USA giełdy wchodziły w trend spadkowy.
Po trzecie tak się też działo jak rosły rentowności 10 letnich obligacji USA co też teraz ma miejsce.
Warto więc kupując w tym roku akcje, nawet zawsze mieć taką zasadę, że jeżeli nie ma ceny która nam odpowiada to trzeba czekać.
„Giełda to miejsce, gdzie bogactwo przechodzi od niecierpliwych do cierpliwych” ( Warren Buffett).
Cierpliwość na giełdzie zawsze popłaca. Zdecydowanie należy podziwiać tych którzy inwestują na interwale m5 itp.
Prawdopodobnie mają jeszcze za dużo czasu oraz nie mają dzieci i dopiero zrozumieją, że to czas jest najważniejszy.
Statystycznie najlepsze wyniki daje inwestowanie w skali większej niż interwał D1.
Wtedy też wykres jest najbardziej wiarygodny.
W 2024 roku posiadanie niesprzedanych akcji może nas drogo kosztować.
Kto normalny nie sprzedał akcji posiadanych np. na amerykańskim NASDAQ, który urósł ponad 50%?
Prawdopodobnie ten, który o tym nie wie.
Jest też druga strona medalu, ale mniej prawdopodobna.
Obecna korekta może przerodzić się w dalszą hossę lub konsolidację, aby pozbyć się akcji na szczycie przed duże instytucje.
Warto więc być na bieżąco z danymi i tym co się dzieje.
Obserwujcie nasz profil na platformie X, aby mieć wszystkie informacje w 1 miejscu.
Dużych % w 2024 roku!!!
Dolar w odwrocie po grudniowej decyzji FED-u i informacji o planowanych 3 obniżkach stóp procentowych w 2024 roku.
Spadająca inflacja, mocny rynek pracy także w styczniu więc po co tak wysoko trzymać stopy procentowe.
Wydaje się to logiczne. Ktoś widział rosnące giełdy skoro na bezpiecznych obligacjach USA mamy kilka procent?
Tak to nie działa i nigdy nie działało.
Dolar więc może się osłabiać jeżeli dalsze obniżki będą w planach a akcje zaczną spadać jeżeli plotki o recesji będą się pojawiać a wskaźniki będą słabły.
Na razie na naszym rynku USD/PLN najniżej po 3,89 był znakomitym momentem do kupna i kto czeka na 3,60 może i się doczeka a może nie.
W inwestowaniu nie ma pewności – jest tylko prawdopodobieństwo i minimalizacja ryzyka.
Warto więc rozumieć jak działa ryzyko a fakty są takie, że ryzyko sprawia, że USD/PLN zawsze rośnie.
Jest więc niemal obowiązkowe, aby kupować i trzymać większą część gotówki w dolarze jeśli posiadamy także akcje jakiejkolwiek giełdy.
Ostatnio jakaś pani na jednej z grup pochwaliła się, że w emocjach kupiła dolara po 4,8 a teraz jest 3,9 i zadała pytanie czy można jakoś na tym zarobić… niestety się nie da:) Strata to standard przy błędnej decyzji.
Istotne jest aby stratę ograniczać i rozumieć, że nie wolno podejmować decyzji na podstawie emocji lub zaufania do doradcy, którego dopiero poznajemy.
Jeżeli chcecie trzymać gotówkę to dolar zawsze jest pewniejszy niż złotówka. Jak wybuchła wojna to ludzie to zrozumieli, ale widać znowu chyba pamięć już nie ta.
Pojawiające się pytania czy warto mieć dolary, bo USA są najbardziej zadłużonym krajem świata wydaje się logiczne.
Zadajcie sobie pytanie czy wolicie mieć obligacje USA czy Polski to może odpowiedź będzie łatwiejsza:)
Wracając do kursów to w tym roku dolar będzie najciekawszą wg mnie walutą do spekulacji.
Zapewnią to ruchy na stopach procentowych oraz możliwe nowe ryzyka na rynkach.
Wakacje w tym roku powinny być dużo tańsze niż rok temu, ale luka bessy na wykresie jest wskazówką do pierwszej bariery i sprzedaży dolara. Poszukajcie więc pierwszego poziomu, który ograniczy wzrosty.
Życzymy sobie w nowym roku tak pięknych ruchów jak w zeszłym na akcjach KGHM.
Cena miedzi w związku z prawdopodobną recesją spada a za nią ceny akcji KGHM-u.
Znowu warto czekać na ceny z zeszłego roku i poziomy luk o których wspominałem w poprzednim wpisie.
Te poziomy zapewniają minimalizowanie ryzyka zakupów akcji w razie trendu spadkowego w USA.
W najbliższym czasie jest szansa na pierwsze zakupy o ile cena miedzi będzie spadać a jest to bardzo prawdopodobne.
Jest też mniejsza szansa na to, że cena miedzi delikatnie spadnie a później mocno odbije i utrzyma krótkoterminowy trend wzrostowy.
Ponieważ ceny akcji KGHM są praktycznie idealnie skorelowane z ceną miedzi to należy obserwować te dwa źródła informacji. Ewentualne rozbieżności mogą pomóc w podjęciu lepszej decyzji.
Trzeba też pamiętać, że na koniec miesiąca mamy posiedzenie FED. A rynek rozgrywa wszystko pomiędzy tymi właśnie posiedzeniami. Dlatego jeżeli zastanawiacie się do kiedy trzymać rosnące akcje lub zacząć coś kupować jest to jedna ze wskazówek fundamentalnych.
Witajcie w Nowym Roku.
Nowa rzeczywistość w Polskiej polityce i nowe rozdanie FED-u.
Okazuje się, że w Polsce jedna spółka może mieć 3 prezesów a FED zmienia zdanie na temat stóp procentowych i mówi o trzech obniżkach w 2024 roku.
Ten rok będzie bardzo ważny na rynku akcyjnym dlatego trzeba mocno obserwować akcje.
Orlen wejdzie w nowy rok z bardzo dobrymi wynikami a przekazanie środków na zamrożenie cen prądu jest już zdyskontowane. Kurs doszedł do 67 zł i nadal pozostaje w konsolidacji z przewagą wzrostów w przyszłości.
Plotki o nowej Pani prezes pokażą jak się zachowa kurs już jutro i będzie to ciekawy tydzień, bo jeżeli kurs ma dalej rosnąć to powinien to zrobić właśnie po 8 stycznia.
W lutym będziemy obserwować walne zgromadzenie i decyzje tam zapadające, ale jak się okazuje decyzje personalne już mogły zapaść i rynek pokaże od poniedziałku co o tym sądzi.
Największe pytania na ten rok :
Na te pytania odpowiedzi powinny być najdalej w marcu.
Na dzisiaj dalej wierząc i będąc akcjonariuszem naszego czempiona szykujemy się na dokupienie akcji jeżeli pojawią się ceny które nas satysfakcjonują.
Mając na uwadze, że szanse na recesję rosną trzeba to będzie robić rozsądnie z coraz niższych poziomów jeżeli spadki zagoszczą na dobre w USA.
Proudly powered by WordPress | Theme: Wallstreet by Webriti