Na początek najważniejsze: ustawa o OZE znowelizowana w 2016 roku na nowo definiuje pojęcie prosumenta w odniesieniu do instalacji fotowoltaicznej. Sam termin powstał z połączenia słów „producent” oraz „konsument”, co wynika z tego, że użytkownicy instalacji PV zarówno produkują własną energię, jak i w dalszym ciągu kupują ją w przypadku niedoborów z zakładu energetycznego. Nadal więc otrzymują rachunki za prąd, chociaż są one nawet o 90% niższe.
Jeszcze przed kilkoma laty w te „ramy” wpisywali się jedynie klienci indywidualni, korzystający z przydomowych elektrowni słonecznych. Obecnie jednak w tę definicję wpisują się wszyscy użytkownicy instalacji PV, których moc nie przekracza 50 kWp – bez względu na formę prawną działalności. Kluczowa jest moc, jaką generuje system fotowoltaiczny, a także sposób wykorzystania energii.
Zgodnie z regulacjami prawnymi prosument nie ma możliwości sprzedaży prądu z fotowoltaiki. To jednak nie oznacza, że wygenerowane przez niego nadwyżki energii przepadają. Rozlicza się je zgodnie z zasadami net-meteringu lub net-bilingu.
Net-metering to zasada rozliczania nadwyżek prądu przez prosumentów. Jak to działa? Od strony technicznej, jeśli jesteś właścicielem instalacji fotowoltaicznej, musisz wiedzieć, że:
Net-biling.
System rozliczeń energii z OZE net billing polega na tym, że prosument sprzedaje nadwyżki wyprodukowanej przez siebie energii, a w razie potrzeby ją kupuje. Nie dostaje on jednak pieniędzy do ręki, a rozliczenia następują za pośrednictwem konta prosumenckiego, z którego następuje zakup energii.
Net billing zastąpił net metering, oparty na systemie opustów. Zgodnie z poprzednią metodą, prosument rozliczał się z energii ilościowo. Za jedną jednostkę energii wprowadzoną do sieci mógł pobrać za darmo 0,8. Przy większych instalacjach stosunek ten wynosił 1 do 0,7.
Za ile można „sprzedać” prąd? Net-metering
Ustawa o OZE jasno określa zasady rozliczania nadwyżek energii elektrycznej w przypadku mikroinstalacji PE. Procent zwróconej energii jest uzależniony od mocy, jaką ma fotowoltaika. I tak:
Warto podkreślić, że prosumenta obowiązuje określony czas, w którym może odebrać swoje nadwyżki – musi to nastąpić na przestrzeni roku rozliczeniowego.
Reasumując, prosument nie ma na ten moment możliwości odsprzedawania swoich zasobów energii. Może jednak wykorzystać nadprogramowy prąd do zasilenia własnych instalacji – pobierając go z sieci wówczas, gdy wytwarzanej przez niego na bieżąco energii będzie za mało.
Jak jest w przypadku Net-bilingu?
Od 1 lipca 2022 r. energia wprowadzona do sieci przeliczana jest po cenie rynkowej. Polskie Sieci Energetyczne każdego miesiąca publikują cenę za miesiąc poprzedzający. Cena ta nazwana jest RCEm – rynkowa miesięczna cena energii elektrycznej.
Na poniższym wykresie można zobaczyć cenę sprzedaży energii net-biling fotowoltaiki (pomarańczowe słupki) oraz cenę zakupu prądu w Energa Obrót wg cennika (zielona krzywa). Zostały pominięte zamrożone ceny w latach 2022-2023 r.
Jak widzimy na załączonym obrazku cena odkupu energii z fotowoltaiki w lipcu 2024 r. wyniosła 0,28 zł/kWh i powróciła do ceny z wiosny tego roku.
Prosumenci, którzy po raz pierwszy wprowadzili energię elektryczną do sieci energetycznej przed 1 lipca 2024 r. są nadal rozliczani według rynkowej ceny miesięcznej (RCEm). Będą oni mogli przejść na rozliczenie godzinowe na własne życzenie, ale po tej zmianie nie będą mogli już wrócić do miesięcznego rozliczenia.
Rozliczenie godzinowe jest obowiązkowe dla wszystkich prosumentów, którzy uruchomili swoje instalacje fotowoltaiczne od 1 lipca bieżącego roku.
Ze względu na rosnący udział odnawialnych źródeł energii w polskim systemie energetycznym coraz częściej występują ujemne ceny energii, jednak, gdy cena spada poniżej zera, prosumenci nie dopłacają do sprzedawanego prądu – cena jest równa zero.
Jak to jest w rzeczywistości?
Uruchamiając swoją instalację fotowoltaiczną w lutym 2022 r. byłem przypisany do systemu net-metering. Po prawie 2 latach korzystania z instalacji zdecydowałem się na podłączenie magazynu energii.
Dlaczego to zrobiłem?
Wydawałoby się, że system, w którym magazynuję energię w sieci energetycznej, wyprodukowaną ponad to co zużywam na własne potrzeby jest dobrym rozwiązaniem. Jednak jak dokładnie analizy przygotowane przeze mnie , jak również informacje z falownika i rachunków za prąd pokazały, że bardzo dużo energii oddaję do sieci, a bardzo mało wykorzystuję na własne potrzeby tzw. autokonsumpcja.
Według dokładnych wyliczeń tylko około 20-25% energii, którą moja instalacja wyprodukowała zużywałem na potrzeby domu i aż prawie 80% uciekało w sieć. Co prawda z tych 80% oddanej energii mogłem odebrać 80%, ale to i tak było bardzo duża strata energii.
Postanowiłem coś z tym zrobić i uśmiechnąłem się w kierunku magazynu energii.
Niestety dołączenie do sieci magazynu energii, jak i dofinansowania, które z tego powodu miałem otrzymać narzucały mi nowy system rozliczania czyli net-biling.
I jak to jest po roku bycia w net-biling?
Net-biling ma tylko sens wraz z magazynem energii, w innej formie bardzo drogo kupujemy energię, a bardzo tanio sprzedajemy (różnica nawet do 50%)
Jak dołączymy magazyn energii okazuje się, że praktycznie od marca do września jesteśmy samowystarczalni, czyli w dzień korzystamy z energii ze słońca, a w nocy z magazynu. W okresie jesienno zimowym, możemy maksymalnie wykorzystać dzienną produkcję energii (mimo iż ona jest bardzo mała) na własne potrzeby i unikać sprzedaży energii po bardzo niskich stawkach.
Dobrym rozwiązaniem jest również zmiana taryfy z ogólnej G12 na G12w. Ta taryfa daje nam tańszą cenę energii w południa w czasie dnia oraz od godziny 22 do 6 rano, jak i we wszystkie weekendy i święta.
Dziś nadal przychodzą bardzo małe rachunku za prąd i płacę tylko i wyłącznie za opłaty dystrybucyjne. Bardzo ważne jest to, by dobrze skonfigurować magazyn energii, jak i dobrać dobrze taryfy do własnego poboru prądu z sieci.
Ja jestem zadowolony i uważam, że warto iść w kierunku autokonsumpcji i niezależności energetycznej.
Proudly powered by WordPress | Theme: Wallstreet by Webriti